Connect with us

Dzieci

Chciałam pomóc córce w porządkach. Nadal ze mną nie rozmawia.

Naprawdę, tylko raz chciałam pomóc dzieciom, bo miałam taką okazję. A jaka jest ich wdzięczność? Powiedzieli, żebym więcej bez potrzeby do ich domu nie przychodziła. Jakby mi się tak bardzo chciało. Było tak. Nie będę zbytnio upiększać sytuacji, bo chcę, żebyście to obiektywnie ocenili. Może naprawdę to ja jestem w tej sytuacji winna.

Mieszkam blisko córki i zięcia. Z 5 minut piechotą, spacerkiem. Tylko, że mój blok jest już stary, a oni mają nowy. Wzięli na kredyt po ślubie. Rodzice z obu stron pomogli, i tak tu mieszkają już 5 lat.

Moja córka, bez względu na to, jak bardzo ją kocham i chwalę, gospodynią jest raczej średnią. Taka już była od dzieciństwa. Nigdy nie składała ubrań ani sprzątała zabawek. Obojętnie, jak jej suszyliśmy głowę, Marta robiła po swojemu. Czyli żyła w bałaganie.

Czas mijał, założyła własną rodzinę, ale w jej charakterze i zwyczajach nic się nie zmieniło. Jest niechlujna i tyle. Oczywiście, nie chciałam się wtrącać, ale kiedy miałam okazję, to zwracałam jej delikatnie uwagę. Bo to nawet jakoś tak niezręcznie przed zięciem. W zlewie sterta brudnych naczyń, lustra takie, że nic w nich nie widać, niewyprane ubrania leżą w koszu całymi tygodniami, wszędzie takie warstwy kurzu, jak w starym muzeum .

Ale Marcie wleci jednym uchem, a drugim wyleci. W ogóle jej to nie obchodziło. Minęło trochę czasu. Postanowili pojechać w podróż.

Rzeczywiście, nawet nie mieli miesiąca miodowego. Wszystkie pieniądze poszły w mieszkanie. Teraz postanowili kupić bilet, trafiła się okazja, i polecieć na odległe wyspy.

I to na dość długo. Na 14 dni. Mają w domu dużo kwiatów doniczkowych i żal było tak to wszystko zostawić. Poprosili mnie, żebym przyszła je podlać. Zostawili mi klucze. Niezbyt chętnie, ale się zgodziłam. W końcu nie mam żadnych bardzo ważnych spraw na głowie.

Kiedy pierwszy raz weszłam do tego mieszkania, aż mnie zatkało. Nie wyobrażacie sobie, jakie to wszystko było zaniedbane. Wahałam się przez chwilę. A potem się zdecydowałam.

Może moja córka po prostu nie ma czasu. Szybko posprzątam, to jej pomogę. Nie miałam żadnych złych zamiarów.

Przyszłam jeszcze ze dwa razy i jakoś to ogarnęłam. Wszystkie brudne ubrania były teraz wyprane i wysuszone, ułożone na swoich miejscach. Wymyłam łazienkę, bo pod prysznicem pojawił się już nawet grzyb. W kuchni poukładałam wszystko w szafkach i na półkach. Zajęło mi to całe dwa dni.

Poza tym odkurzyłam i umyłam podłogi, wytarłam kurze, a nawet wyprałam firanki, wysuszyłam i powiesiłam.

Nie spodziewałam się jakichś wielkich podziękowań, ale pomyślałam, że zrobiłam dla nich coś miłego. Jednak bardzo się pomyliłam. Minęło 14 dni. Młodzi wrócili. Poprosili, żeby po nich przyjechać.

Poszłam więc z nimi do domu. I tu zaczęło się najgorsze. Córka zrobiła straszną awanturę. Oskarżyła mnie, że wtrącam się w ich sprawy i w ogóle, że nie można się tak zachowywać. Od razu zabrała mi klucze. Minęły 2 tygodnie. W ogóle się do mnie nie odzywają. Nie będę pierwsza wyciągała ręki na zgodę. Nie sądzę, żebym zrobiła coś złego. A co wy o tym myślicie?

Elżbieta, 46 lat

Trending