Connect with us

Historie

Chciała sobie wyremontować dom naszym kosztem

Życie w mieście nas zmęczyło, postanowiliśmy przenieść się na wieś. Kupiliśmy gospodarstwo niedaleko miasta. Wieś nie była zbyt duża. Mieszkało tam niewiele osób. Liczyliśmy na spokojne życie bez obcych dookoła.

Po sąsiedzku dom miało małżeństwo, które rzadko tam bywało, i starsza kobieta, która od razu zaczęła nas nawiedzać i wypytywać. Jej ciekawość nie znała granic. Jak tylko wynieśliśmy z domu dywany, żeby je wytrzepać, już była przy furtce, żeby spytać,  czy są dobrej jakości, bo chce kupić takie same.

Pewnego ranka obudziło nas pukanie do drzwi. W progu stała rozgniewana sąsiadka, krzycząc, że nasz pies podeptał jej warzywa. Była tak wściekła, że nie wiedziałam, jak zareagować. Po chwili przeprosiliśmy z mężem i powiedzieliśmy, że od teraz pies będzie siedział w kojcu, który dla niego kupimy.

Myśleliśmy, że to już koniec, stało się zupełnie inaczej.

Kilka dni później kobieta znowu przyszła ze skargami, że ściany jej w domu popękały przez nasz remont. Zaczęła żądać od nas naprawy, bo inaczej poda nas do sądu. Byliśmy zszokowani takimi oczekiwaniami.

Nasze wysiłki, żeby wyjaśnić, że jej dom wali się nie z powodu naszych remontów, tylko ze starości, były nadaremne. Kobieta zaczęła krzyczeć, że jeszcze dziś zatrudni specjalistę, który oszacuje zniszczenia jej domu. I wystawi nam rachunek za remont. Powiedzieć, że nas zamurowało, to jak nic nie powiedzieć. Żadne z nas się czegoś takiego nie spodziewało; nawet przez myśl nam nie przeszło, że coś takiego się może wydarzyć.

Nasza sąsiadka męczyła nas przez kolejny tydzień. Przychodziła każdego ranka i żądała pieniędzy. Mieliśmy tego wszystkiego dosyć i to jakoś powstrzymać. Rozejść się spokojnie i na zawsze zapomnieć o sytuacji. Tak bardzo pragnęliśmy spokoju, a dostaliśmy coś zupełnie odwrotnego.

Aż tu kiedyś przyjechali drudzy nasii sąsiedzi, to małżeństwo. Powiedzieli, że to standardowe zachowanie tej kobiety – wymuszanie pieniędzy. Nie jesteśmy jej pierwszymi ofiarami. Niejedną już parę przegoniła z tej wioski.

Kobieta w nosie miała wszelkie zasady przyzwoitości. Zawsze chciała uzyskać dla siebie jakieś korzyści. Bała się tylko sołtysa. Emocje trochę opadły. Tak to właśnie mój mąż i ja porzuciliśmy miasto w poszukiwaniu cichego i spokojnego życia.

Trending