Historie
Zwykle nie zatrudniam nieletnich, ale tym razem zrobiłem wyjątek

Pracuję w myjni samochodowej. To znaczy, jestem jej współwłaścicielem, ale czasami sam myję samochody, bo absolutnie nie uważam, żeby to było poniżej mojej godności.
Mamy takiego 15-letniego chłopaka. Zwykle nie zatrudniam nieletnich, ale tym razem zrobiłem wyjątek. Chodzi o to, że matka tego chłopca jest bardzo chora i wymaga stałego, kosztownego leczenia. Maciek, ten chłopak, to mój sąsiad, a jego matka to koleżanka mojej żony. Jak tylko dowiedziałem się, że sąsiadka jest chora, od razu zaoferowałem im pieniądze. No, ale kobieta odmówiła. Wtedy zaproponowałem Maćkowi, żeby pracował u mnie po lekcjach. On o tym nie wie, ale jego stawka jest trzy razy wyższa niż innych, bo wiem, jak bardzo potrzebują pieniędzy.
A ostatnio przyjechał nasz stały klient. To raczej trudna w obejściu osoba, więc zwykle starałem się go osobiście obsłużyć. Ale tym razem był zajęty i poprosiłem Maćka, żeby umył jego samochód.
– Tylko ostrożnie, chłopaku! – klient spojrzał na Maćka z góry.
– Dobrze, – odpowiedział spokojnie chłopak.
– A w ogóle, – klient przewrócił oczami, – praca w tym wieku to prosta droga do biedy. Powinieneś się uczyć.
– Uczę się.
– A po co ci ta myjnia? Pewnie zarabiasz sobie na papieroski, co?
Tutaj już nie mogłem się nie wtrącić.
– Przepraszam, ale już nie będziemy pana obsługiwać, – powiedziałem do klienta.
– Dlaczego niby?! – był oburzony.
– Z powodu pochopnie wyciąganych wniosków.
Myślę, że dobrze zrobiłem, bo nikt nie ma prawa potępiać dziecka, które próbuje zarobić pieniądze dla chorej matki.

-
Historie11 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina12 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie11 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie7 miesięcy ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.