Connect with us

Dzieci

Zięć poskarżył się na mnie matce i jeszcze się obraził

Mój mąż i ja mamy jedną córkę. Myśleliśmy, że im więcej w nią zainwestujemy, tym więcej otrzymamy w zamian. Zresztą, dla kogo innego mielibyśmy pracować i kim się cieszyć. Ale sprawy nie poszły zgodnie z naszymi oczekiwaniami. W tej chwili nie utrzymujemy kontaktów z Aliną, a mój mąż w ogóle nie chce jej widzieć na oczy. I mówi mi, żebym nie była dla niej taka dobra, jak wcześniej.

Nie mogę powiedzieć, że pokłóciliśmy się o pieniądze albo majątek. To był tylko pretekst, a prawdziwym powodem była jej niewdzięczność i charakter. Wszystko zaraz opowiem.

Nasza córka bardzo dobrze ukończyła i szkołę, i uniwersytet. Studiowała na dziennych studiach, na państwowej uczelni. Mieliśmy z mężem oszczędności i dobrze zarabialiśmy. Postanowiliśmy kupić córce mieszkanie w centrum miasta. Dostała je w prezencie na 25. urodziny. Dwupokojowe, po remoncie.

Tylko wejść i mieszkać. Ale praca i zarobki Aliny były przez długi czas dość niestabilne i niskie. Wciąż jej pomagaliśmy. Kupiliśmy wszystko, czego potrzebowała do mieszkania: meble, sprzęt AGD, nawet dekoracje. Rachunki też opłacaliśmy… Nasza córka tylko tam mieszkała i kupowała sobie sama jedzenie.

Przez długi czas była singielką. Kiedy przyprowadziła zięcia, miała 30 lat, a Darek 32. Oczywiście cieszyliśmy się, że nasza córka nie zostanie sama. Nasz biznes szedł trochę gorzej, więc przydałoby się trochę zaoszczędzić. A córka z mężem będzie w stanie się utrzymać. To jednak dorosły mężczyzna, a ona też nie jest już mała.

Ale nic nie potoczyło się zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Ciągle żyli właściwie na nasz koszt. Powiedzieli, że odkładają na wózek, łóżeczko i inne rzeczy dla dziecka. Znowu musieliśmy opłacać rachunki córki. Tak minął kolejny rok. Byliśmy z mężem cierpliwi, nie chcieliśmy się kłócić ani obrażać.

Pewnego dnia, kiedy moja córka już urodziła, powiedziała, że ​​musi pójść do lekarza i poprosiła, żebym zaopiekowała się wnuczką. Oczywiście nie mogłam odmówić.

Tylko, że zięć nie usłyszał, jak przyszłam. Szykował się do pracy i na mnie czekał. Córki już nie było, a Darek rozmawiał przez telefon ze swoją matką.

Przy okazji, ona im w ogóle nie pomagała. Nawet przy świętach nie składała życzeń nie tylko dzieciom, ale nawet jedynej wnuczce. Teraz jestem na nią strasznie zła, chociaż wcześniej starałam się nie zwracać na to uwagi. Ale… Darek skarżył się matce na mnie. I to z użyciem różnych, mało przyjemnych, słów. Na przykład, że jestem skąpa i przebiegła, a do tego wsadzam swój nos tam, gdzie nie trzeba.

Kiedy to usłyszałam, odwróciłam się i poszłam tam, skąd przyszłam. Córka do mnie dzwoniła, ale nie odebrałam telefonu. Kiedy mój mąż się o tym dowiedział, o wszystkim powiedział córce, ale ona stanęła po stronie naszego zięcia. Teraz już w ogóle nie finansujemy naszej córki ani jej rodziny. I nie utrzymujemy z nią kontaktów.

Agnieszka, 58 lat

Trending