Connect with us

Relacje

Wielu kolegów z roku kochało się w Marcie, ale jej serce wybrało Maksa

Marta ukończyła szkołę z wyróżnieniem. Obie z mamą zdecydowały, że pójdzie na miejscowy uniwersytet. Jej ojciec zmarł zaledwie sześć miesięcy temu. To była bardzo bolesna strata. Dla mamy to było szczególnie trudne. Dlatego dziewczyna postanowiła nie zostawiać jej samej i kontynuować naukę w rodzinnym mieście.

Lato przeleciało, zaczął się październik. Martę całkowicie pochłonęło studenckie życie. Bardzo lubiła swoich nowych znajomych, nowe przyjaciółki. W jej grupie było wielu studentów z okolicznych miasteczek i wsi. Mieszkali w akademiku i jakoś trzymali się z dala od tych z dużego miasta. Marta, która z natury była bardzo towarzyska, postanowiła zintegrować grupę. Zaczęła organizować różne imprezy. Cały rok wesoło świętował nadejście prawdziwej polskiej jesieni, juwenalia, Nowy Rok… Dziewczyna stała się duszą towarzystwa. Kochało się w niej wielu kolegów z roku, ale jej serce wybrało jednego, Maksa.

Maks pochodził z pobliskiego miasteczka. Dostał się na uniwersytet dość późno, w wieku 25 lat. Ale to nie przeszkodziło mu przyjaźnić się z kolegami. Wesoły, dowcipny, ambitny, zawsze dobrze ubrany, był marzeniem niejednej dziewczyny. Ale w tym wyścigu wygrała Marta. Zaczęli się spotykać. Dziewczyna promieniała szczęściem. To była pierwsza prawdziwa miłość, tak jej się wtedy wydawało.

Zbliżała się pierwsza sesja. Marta się jej nie bała. Nauka przychodziła jej z łatwością. Czego nie można było powiedzieć o Maksie. Po pierwsze, dawno już skończył szkołę, a po drugie nie bardzo lubił podręcznikową naukę.

Marta zapytała go kiedyś:

– Maks, jak ty masz zamiar zaliczyć sesję?

– Już to obmyśliłem. Wejdziemy razem na egzamin, a ty mi pomożesz odpowiedzieć na pytania, – odpowiedział. – No bo chyba pomożesz ukochanemu?

Po chwili namysłu Marta odpowiedziała:

– Pomogę.

Od tego czasu dziewczyna uczyła się za dwoje. Wszystkie ćwiczenia i projekty zrobiła za siebie i za Maksa. To nie było dla niej trudne. Obok miała ukochanego i to było najważniejsze. Maks faktycznie stał się już członkiem rodziny. Zreperował żelazko, wymienił kran w kuchni, naprawił odkurzacz. Mama Marty cieszyła się z takiego zięcia. A i Marta marzyła już o rodzinie.

Lata studenckie minęły niepostrzeżenie. Po obronie Marta pozbierała książki i poszła je oddać do biblioteki. W drodze powrotnej zobaczyła Maksa, który rozmawiał z Tymonem, ich kolegą z grupy. Ruszyła w ich stronę. Kiedy już była niedaleko, zauważyła, że rozwiązały się sznurowadła w jej tenisówkach. Przykucnęła, żeby je zawiązać i usłyszała rozmowę swojego chłopaka z jego przyjacielem.

– I jakie masz dalsze plany? – zapytał Tymon.

– Wracam do domu, – odpowiedział Maks.

– A co z Martą?

– Z Martą? Ten związek był mi potrzebny tylko po to, żeby zaliczyć studia. Naiwna dziewczyna. Nie zostawię przecież ani żony, ani syna. Bardzo ich kocham, – powiedział Maks.

To, co usłyszała, zaparło Marcie dech w piersi. Nie mogła w to uwierzyć. Wyrwało jej się tylko:

– Och!

Maks wzdrygnął się i odwrócił w jej stronę.

– Martuniu, kochana. Zaraz ci wszystko wyjaśnię.

Ale Marta nie usłyszała jego słów. Jej oczy wypełniły się łzami, a nogi poniosły ją jak najdalej od tego kłamstwa, oszustwa i zdrady.

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × jeden =

Trending