Dzieci
Wieczorem wracam do domu i w pobliżu przystanku słyszę, że płacze jakaś dziewczyna

To był piątek, późno wracałam z pracy, bo musiałam przygotować kwartalny raport. Zadzwoniłam po taksówkę. Komunikacja miejska w naszym mieście po 21:00 właściwie nie kursuje.
Ale po drodze do domu postanowiłam zajść jeszcze do sklepu i stamtąd już pójść na piechotę. Chciałam się trochę przespacerować, zwłaszcza, że była ładna pogoda. Żeby dojść do domu, który znajduje się po drugiej stronie ulicy, zawsze idąc ze sklepu mijam przystanek autobusowy.
Tym razem, kiedy tamtędy przechodziłam, usłyszałam płacz młodej dziewczyny. W pobliżu nie było żywej duszy, więc postanowiłam do niej podejść i zapytać, czy nie potrzebuje pomocy. Ogólnie nasza okolica jest bardzo spokojna, rzadko coś się dzieje, ale przecież wszystko może się zdarzyć.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam mniej więcej 15-letnią dziewczynę. Była cała we łzach i już spodziewałam się, że na moje pytanie „co się stało?”, usłyszę jakąś straszną odpowiedź. Pomyślałam, że trzeba będzie zadzwonić na policję.
„Zgubiłam gdzieś portfel, już dwie godziny stoję na przystanku i żaden z kierowców autobusu nie pozwolił mi pojechać do domu za darmo. Telefon mi się rozładował i nie mogę do nikogo zadzwonić,” – powiedziała dziewczyna, zanosząc się od płaczu.
Zapytałam, gdzie mieszka, zadzwoniłam po taksówkę i zostawiłam jej moją wizytówkę, żeby dała mi znać, jak będzie już w domu. 20 minut później zadzwonił mój telefon.
Popijając herbatę podniosłam słuchawkę i usłyszałam głos dorosłej kobiety. To była mama Ali, tej dziewczyny, której pomogłam. Zaproponowała mi spotkanie, żeby mi osobiście podziękować. Nigdy w życiu nie słyszałam tylu podziękowań i komplementów za jednym razem!
Ale oczywiście pomogłam Ali bezinteresownie i nie oczekiwałam żadnych materialnych dowodów wdzięczności. Po tej rozmowie całe zmęczenie po pracy minęło jak ręką odjął.
Wciąż nie mogę zrozumieć, jak to się mogło stać, że przez dwie godziny nikt nie pomógł tej dziewczynie. A potem pomyślałam, co by się stało, gdybym nie zdecydowała się na ten spacer ze sklepu…

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki