Connect with us

Ciekawostki

Udało mi się na nim zemścić, a nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy

Grzesiek spojrzał na mnie z ironicznym uśmiechem.

– Chcesz iść w tej sukience?

– A bo co? – okręciłam się przed lustrem w nowej mini sukience, którą ciocia przywiozła mi z Włoch.

– Wyglądasz w tym jak baleron, – Grzesiek zaśmiał się i otaksował mnie wzrokiem. – Przebierz się, bo tak nigdzie z tobą nie pójdę. I w ogóle jesteś gruba. Nie próbowałaś trochę mniej jeść? Bo jeżeli dalej nic nie zrobisz ze swoją figurą, będziemy musieli przestać się widywać. Myślisz, że to miłe, kiedy twoja dziewczyna wygląda jak krowa?

Grzesiek wyszedł z pokoju. A ja siedziałam w tej mini sukience. Miałam wielką nadzieję, że spodoba mu się mój nowy strój. Zawsze patrzył z takim podziwem na przechodzące obok dziewczyny w mini. Na mnie nigdy tak nie patrzył. Przynajmniej nie przez ostatnie dwa lata…

Zaczęliśmy spotykać się na początku liceum. Byłam wtedy całkiem szczupłą dziewczyną. Ale dwa lata temu poważnie zachorowałam, a przez leki hormonalne moja waga się podwoiła. Nic nie mogłam z tym zrobić! Rano starałam się biegać przed zajęciami, wypróbowałam chyba wszystkie diety – nic nie pomogło! A mój chłopak, zamiast mnie wspierać, zawsze skorzystał z okazji, żeby skrytykować moją nadwagę! Grzesiek nieraz groził, że jeśli nie schudnę, to mnie rzuci.

– A swoją twarz widziałaś? – mawiał mój chłopak. – Masz pryszcze! Nie masz zamiaru nic z tym zrobić? Wstyd się z tobą gdzieś pokazać!

Z każdym dniem moja samoocena coraz bardziej spadała. Nasze spotkania z Grześkiem zamiast romantycznych randek przekształciły się w dyskusje o moich wadach. Nie przebierając w słowach krytykował mój wygląd, sposób ubierania się i moje zdolności umysłowe.

– Czy ty jesteś kompletnie głupia? – powiedział mi kiedyś, kiedy poprosiłam go o pomoc w przygotowaniu do egzaminu z fizyki. On był dobry w przedmiotach ścisłych, a ja w humanistycznych. – Nie rozumiesz podstawowych rzeczy! Co ja w tobie widziałem?!

Znowu się zdenerwował i zaczął krzyczeć.

– Wiesz, jestem już tobą zmęczony! Nie zobaczymy się ponownie. Nie dość, że jesteś głupia, to jeszcze wyglądasz jak strach na wróble. Nawet nie chce mi się ciebie całować, nie mówiąc już o niczym więcej. Mam dość!

Trzasnął drzwiami i poszedł… Na zawsze.

A ja siedziałam z podręcznikiem do fizyki i ze łzami w oczach…

Ale wszystko, co się dzieje albo nie, zwykle wychodzi na dobre…

Od dnia, w którym Grzesiek mnie rzucił, zaczęłam radykalnie zmieniać swoje życie. Zrezygnowałam z politechniki, na którą poszłam, żeby studiować razem z Grześkiem i przeniosłam się na filologię. Zawsze lubiłam angielski.

Wyciągnąłem ważne wnioski z tego pamiętnego wieczoru i zdecydowałam, że nikt już nigdy nie będzie krytykował mojego wyglądu. Zmieniłam dietę, zaczęłam na poważnie uprawiać sport. Tym razem nie po to, żeby zadowolić chłopaka, tylko dla siebie.

Minęło dziesięć lat. Ja, odnosząca sukcesy tłumaczka, szczęśliwa żona i matka dwójki dzieci, kobieta o wysportowanej sylwetce, podjeżdżam kiedyś na stację benzynową. Dzisiaj jem obiad z mężem w restauracji, więc spieszę się do fryzjera na strzyżenie.

Ale nagle ktoś mnie woła. Odwracam się. Przede mną stoi jakiś mężczyzna w okularach. Łysy, pucołowaty – krótko mówiąc, nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby sam mnie nie zawołał. Ale skąd ten pracownik stacji benzynowej może mnie znać? Jestem tu po raz pierwszy.

– Nie poznajesz mnie? – mężczyzna patrzy mi prosto w oczy.

Nie miałam pojęcia, kto to jest.

– Przepraszam ale nie. Nie mogliśmy się wcześniej nigdzie spotkać. Tankuję tutaj po raz pierwszy, więc…

– Jestem Grzesiek... – przerwał mi mężczyzna, – no, Grzesiek…Wiesz…

Zrobiłam oczy jak pięciozłotówki.

Grzesiek?! Niemożliwe!

Nic nie zostało z tamtego wysportowanego, przystojnego chłopaka, który kiedyś złamał mi serce. Absolutnie nic. Spojrzałam na niego i nie mogłam zrozumieć, jak ten łysy pracownik stacji benzynowej mógł kiedyś doprowadzać mnie do płaczu każdej nocy. Ale później zrozumiałam.

– Dziękuję, Grzesiek! – uśmiechnęłam się.

Mężczyzna był zaskoczony.

– Za co?

– Za to, że mnie rzuciłeś. To była najlepsza rzecz, jaką mogłeś dla mnie zrobić.

Mężczyzna zamilkł na chwilę.

– Za dwadzieścia minut kończę zmianę. Może poczekasz, napijemy się kawy? Mamy całkiem dobrą na naszej stacji. I ciasta są pyszne.

Roześmiałam się.

– Nie, dziękuję, idziemy z mężem wieczorem do restauracji, nie chcę sobie zepsuć apetytu. A ty, Grzesiek, uważaj trochę z tymi ciastami, – spojrzałam wymownie na jego brzuch i wsiadłam za kierownicę.

Odjeżdżając, spojrzałam w lusterko. Grzesiek nadal tam stał, odprowadzając mnie wzrokiem. Właściwie to nie miałam zamiaru się na nim mścić, czas sam to za mnie zrobił.

Trending