Connect with us

Historie

Teraz już nie będziemy żałować cudzych dzieci

Moja żona i ja od dawna lubimy zajmować się “działalnością charytatywną”. Pobraliśmy się bardzo młodo, 6 lat temu. Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania, nie mamy jeszcze dzieci, ale planujemy. Podczas naszego pobytu tutaj znaleźliśmy pewne zajęcie. A raczej – to ono nas znalazło.

Tak się złożyło, że nasi sąsiedzi to niezbyt spokojna rodzina. Rodzice piją, a ich córka ma teraz 7 lat. To bardzo ładna i posłuszna dziewczyna, mądra i samodzielna.

Moja żona zawsze jej współczuła, a i ja nie byłem obojętny. Czasami Iza, tak ma na imię dziewczynka,  uciekała z domu, żeby nie słyszeć ciągłych kłótni i awantur.

Często siedziała na podwórku do późnej nocy, więc moja Basia zapraszała ją do nas, częstowała dziecko gorącą zupą albo herbatą i ciasteczkami. Dziewczynka dość często do nas zaglądała, opowiadała, co wydarzyło się  w szkole. Było oczywiste, że Izie brakowało najprostszej, zwykłej rozmowy z rodzicami, naprawdę potrzebowała uwagi.

Czasami obawiałem się takiej zażyłej znajomości z córką sąsiada. Nie jest jednak naszą krewną, a jej rodzice o tym nic nie wiedzą.

Dziewczynka mówiła o swoich rodzicach tylko dobrze, że ją kochają i troszczą się o nią, tylko czasami jest im ciężko, bo ani tata, ani mama nie mogą znaleźć pracy.

Później wizyty Izy u nas stawały się coraz częstsze. Przychodziła, jeśli nie co drugi dzień, to nawet codziennie. Powiedziałem już mojej żonie, że trochę mnie to niepokoi. Możliwe, że sytuacja w ich rodzinie robi się coraz gorsza. A Basia zaczęła zapominać o własnej rodzinie, troszcząc się o małą sąsiadkę.

Jednak tego wieczoru nic złego się nie wydarzyło. I następnego też nie. Odwiedzała nas codziennie przez kolejny tydzień. Wszystko było spokojnie i niewinnie, ale później zacząłem zauważać, że niektóre moje rzeczy znikają. Potem zniknęła biżuteria mojej żony.

Od razu zdaliśmy sobie sprawę, że nikt oprócz Izy nie mógł tego zrobić. Naiwnie postanowiliśmy porozmawiać z rodzicami dziewczynki. Poszliśmy do sąsiadów, ale oni, zamiast wysłuchać i przeprosić, oboje zaczęli się awanturować. Widać było, że wcześniej coś pili albo brali, bo zachowywali się niewłaściwie, krzyczeli, rzucali rzeczami. Jak zrozumieliśmy, plan rodziców polegał właśnie na tym, żeby ich córka nas okradła.

Uświadomiliśmy sobie, że nikt nam tu nie pomoże, nie mówiąc już o przeprosinach. Wezwać policję? Ale nie mamy dowodów, więc co nam z tego przyjdzie? Zapłacimy grzywnę za nieuzasadnione wezwanie, a ta rodzina zemści się na nas. Nie potrzebujemy takich problemów.

Warto uczyć się na błędach innych, więc nie rób nigdy tak, jak my. Oboje z żoną postanowiliśmy mieć dziecko. I na zawsze obiecaliśmy sobie nawzajem, że od teraz nie będziemy już żałować dzieci obcych ludzi.

Trending