Connect with us

Ciekawostki

Tak się bawił ze swoją koleżanką od kieliszka, że ​​nie pamiętał, gdzie jest jego córka

Późnym sobotnim wieczorem spacerowaliśmy z moim chłopakiem Marcinem po mieście. Randka w kawiarni nam nie wystarczyła, dlatego postanowiliśmy wybrać się na nocny seans do kina. Tak też zrobiliśmy. Po drodze, niedaleko kina, zauważyliśmy dziewczynkę, która chodziła tam i z powrotem. Miała jakieś 9 – 10 lat. Ubrana była normalnie: czapka z pomponem, trampki, kurtka i spodnie. Zwykłe dziecko, które  niczym się nie wyróżniało. Tylko, że była trzecia nad ranem.

Podeszliśmy i zapytaliśmy dziewczynę, dlaczego stoi tu sama i gdzie są jej rodzice? Nieśmiało coś odpowiedziała, ale nie dosłyszeliśmy. Musiałam zapytać jeszcze raz.

– Do taty przyszła ciocia Ola i kazali mi tu zostać.

Marcin i ja otworzyliśmy szeroko oczy ze zdumienia. Nie wiem, czy coś mogło nas bardziej zszokować. Zaczęliśmy dopytywać się bardziej szczegółowo i okazało się, że tata i ciocia Ola pili wódkę, potem zaczęli się całować i wysłali dziewczynkę na spacer.

Dobrze, że przynajmniej dali jej klucze. Mój chłopak postanowił zadzwonić do swojego kolegi policjanta, miał tego dnia służbę. A komisariat znajdował się dość blisko tego miejsca. Marcin podał mu wszystkie szczegóły, kolega też był w szoku, chociaż nie aż tak bardzo, jak my. W końcu na policji widzi się różne rzeczy. Obiecał, że przyjedzie za 40 minut. Musiał jeszcze dokończyć jakieś sprawy.

Po jakimś czasie przyjechał radiowozem z dwoma swoimi partnerami. Też byli na służbie. Dowiedzieli się, gdzie mieszka dziewczynka i wszyscy tam pojechaliśmy. Było już widać, że dziecko jest zmęczone i chce spać.

Mieliśmy klucze, więc weszliśmy na klatkę schodową. Przez dłuższą chwilę policjanci pukali do drzwi, zanim ktoś w końcu do nich podszedł. Usłyszeli nieprzyjemny, ochrypły i trochę bełkotliwy głos.

– Kto tam?

– Otwierać, policja.

– Nie dzwoniłem po was.

– Proszę otworzyć, bo wejdziemy sami.

Dał się słyszeć jakiś szmer, dźwięk zamka i mężczyzna otworzył nam drzwi. Domyślacie się, jak wyglądał. Pijany, z poszarzałą twarzą i sińcami pod oczami, ubrany w powyciągany T-shirt i szorty. Z mieszkania buchnął stęchły odór. Zapach przetrawionego alkoholu mieszał się z aromatem kiepskiej jakości wódki i dymu papierosowego.

Weszliśmy do środka. Niby normalne, zwykłe mieszkanie, trochę zaniedbane, ale umeblowane. Średnia statystyczna. Na kanapie w salonie chrapało kobiece ciało. Mężczyzna wyjaśnił, że rzekomo zapomniał, że jego córka jest poza domem, myślał, że już śpi.

Przyjęli od niego zeznania. Ojciec został wezwany na następny dzień do wydziału ds. nieletnich. Opieka społeczna, jak rozumieliśmy, również zostanie poinformowana. Ale to nie wszystko. Z zachowania dziewczynki, cichej, milczącej, cały czas chowającej się za moimi plecami, zrozumiałam, że byłoby lepiej, gdyby tu nie zostawała.

Mówcie, co chcecie, ale jeżeli ktoś mi powie, że co by nie było, to jednak ojciec, to powiem wam, że nie macie racji. Gdybyście zobaczyli tego neandertalczyka z rybimi oczami. Marcin zapytał swojego kolegę, czy nie mogliby zatrzymać dziewczynki przez jakiś czas u siebie w komisariacie.

– Zwariowałeś? – odpowiedział. Rzeczywiście, to pytanie było niedorzeczne.

Nachyliłam się do dziewczynki.

– Pójdziesz do mnie? A rano zabiorę cię na policję, później tam przyjdzie twój ojciec i panowie wszystko z nim załatwią.

Milczała, patrząc w ziemię.

– Zostajesz?

Cisza.

– Zjemy kolację i położysz się do łóżka, a rano wstaniemy i zrobimy tak, jak powiedziałam. Pokiwaj głową, jeżeli się zgadzasz.

I ona skinęła głową. Rozumiecie, skinęła głową!!! Co trzeba zrobić, żeby doprowadzić własne dziecko do takiego stanu, że pójdzie od własnego ojca do obcej osoby? Jak to możliwe? Nie mieści mi się to w głowie…

Przyjaciel Marcina nie był zaskoczony. Wiedział, że my zawsze przygarniemy a to kota, a to psa, a potem spróbujemy mu znaleźć nowy dom. No co, w końcu mieszkamy sami.

„Tatuś” był oczywiście przeciwny, ale po krótkiej rozmowie o tym, co go czeka, po cichu, żeby dziecko nie słyszało, uspokoił się i powiedział, że przyjdzie o 9 rano. Dla takich tatusiów przydałaby się jakaś szczególna kara.

No i teraz ta mała, która właśnie zjadła talerz rosołu i dużą porcję podsmażonych ziemniaków, śpi w naszym łóżku. A obok niej leży pies – nasz husky. Marcin i ja położyliśmy się na dmuchanym materacu.

Jutro dowiemy się, dlaczego doszło do takiej sytuacji i dlaczego dzielnicowy nie wiedział, że ma w swoim rejonie taką rodzinę, może po prostu nie przejmował się za bardzo swoją pracą. To wszystko jutro. Na pewno napiszę wam, jak się to wszystko skończyło. A na razie to tyle.

Trending