Connect with us

Dzieci

Świeżo upieczona mama krzyknęła: „Ubierzmy ją z powrotem!”

Mój mąż i ja niedawno zostaliśmy rodzicami ślicznej małej dziewczynki.

Co tydzień chodziliśmy do przychodni na kontrole. Zawsze robiliśmy to razem. Mąż pomagał mi ubierać dziecko, bo ja trochę się bałam.

Ale raz, kiedy przyszedł czas kolejnej wizyty u lekarza, powiedziałam mężowi, żeby spokojnie szedł do pracy. Ubrał naszą córeczkę, owinął ją kocykiem i poszedł.

– Co mam z nią zrobić, żeby nie płakała, tylko spała, – takie myśli przebiegały mi przez głowę.

Córeczka przez jakiś czas leżała spokojnie i nie płakała. Wsadziłam ją do samochodu i pojechałyśmy do przychodni.

Na miejsce dotarłyśmy bez żadnych przeszkód. Maja spała przez całą drogę. Zatrzymywałam się od czasu do czasu, żeby upewnić się, że wszystko w porządku.

Gdy tylko weszłyśmy do gabinetu, córeczka nie była już taka spokojna. Musiałam ją obudzić, ale sama poczuła, że coś się dzieje i otworzyła oczka.

Maja na początku była bardzo grzeczna. Nie płakała, za to rozglądała się uważnie, więc trochę się uspokoiłam.

– Proszę rozebrać dziecko, – powiedział mi lekarz.

Zaczęłam to robić bardzo ostrożnie, chociaż serce waliło mi jak młotem. Myślałam tylko o tym, żeby córeczka nie zaczęła płakać ani krzyczeć.

Badanie było krótkie, lekarz stwierdził, że wszystko w porządku. Dziecko jest całkowicie zdrowe, nie ma żadnych problemów. Waga odpowiednia do wieku, rośnie jak należy. “Proszę zgłosić się na kolejne badanie za miesiąc, nie widzę potrzeby, żeby Maja musiała zjawiać się u nas wcześniej”, powiedział pediatra. Lekarz wyszedł z gabinetu, a my przeszłyśmy do mniejszego pomieszczenia, które służyło jako “szatnia”.

Podziękowałam mu, ale myślałam tylko o tym, czy Maja będzie dalej tak spokojnie leżeć.

„Może spróbuję ją uśpić,” – pomyślałam.

Kiedy zostałyśmy same, moja „mała syrenka” od razu zademonstrowała moc swojego gardełka.

Od razu się zdenerwowałam. Jak mam cię teraz ubrać, jak założyć te śpioszki?

„O nie, i co ja mam zrobić?”, otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz.

Niestety, lekarza już nigdzie nie było, słychać było tylko czyjeś kroki na schodach.

Pobiegłam szybko, żeby go złapać. Myślę, że nigdy wcześniej nie biegałam w takim tempie.

Lekarz usłyszał, że ktoś za nim biegnie, więc odwrócił się i zobaczył, że jestem bardzo zdenerwowana.

– Ubierzmy ją tak jak wcześniej, – przerażona spojrzałam na mężczyznę.

Dzięki Bogu posłuchał mnie i wrócił, żeby ubrać Maję.

Córeczka w końcu pozwoliła założyć sobie śpioszki. Byłam przeszczęśliwa. Maja ma teraz 3 lata i często wspominamy tę historię, żeby się pośmiać. Nasz pediatra też czasem sobie ze mnie żartuje i przypomina mi, jaką przestraszoną mamą kiedyś byłam.

Trending