Connect with us

Historie

Renata aż promieniała tego dnia, kiedy oznajmiła przyjaciółkom, że rozstaje się z mężem. Chwaliła się, że zostawiła go z niczym, a właściwie to wyrzuciła go na ulicę, więc teraz nic już mu nie zostało. Słuchałam jej bez większego entuzjazmu. Widziałam jej męża na kilku wspólnych spotkaniach. Był inteligentnym, pogodnym człowiekiem, zawsze wspierał Renatę i pomagał jej we wszystkim. Nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo go nienawidziła, nie byłyśmy bliskimi przyjaciółkami. A sześć miesięcy później Renata zdenerwowała się jeszcze bardziej, kiedy dowiedziała się, co zrobił jej były

Często spotykałyśmy się w kawiarni niewielką grupą znajomych. Z czasem niektóre z nas przyprowadziły koleżanki, inne przyjaciółki, a towarzystwo zrobiło się większe. Wprawdzie teraz nie wszystkie tak dobrze się znałyśmy i chyba nie wszystkim to się podobało, ale kontynuowałyśmy tradycję naszych babskich wieczorów. Renata pojawiła się wśród nas niedawno, niecały rok temu. Miała niełatwy charakter i była dość impulsywna, ale ze wszystkimi potrafiła znaleźć wspólny język. Jednak ostatnio rozwiodła się z mężem i część z nas zmieniła swój stosunek do niej.

Jej męża widziałyśmy tylko kilka razy na czyichś urodzinach i przy jakiejś okazji  podczas wspólnego wyjścia. Był inteligentny, ale nie nudny, zawsze celnie żartował, pomagał potrzebującym, ale szczególnie troszczył się o Renatę. Ciągle trzymał ją za rękę, otulał płaszczem i, prawdę mówiąc, był bardziej opiekuńczy niż inni mężczyźni w towarzystwie. To właśnie zapamiętałyśmy. Wszystkie wciąż mówiłyśmy o tym, jakie to Renata ma szczęście.

Renata była jego przeciwieństwem. Trochę arogancka z natury, z sylwetką całkowicie zgodną z jej charakterem. Była silna i krępa, wysoka i nieco toporna. Nie była gruba, ale nie można jej było nazwać delikatną.

Kiedy więc pewnego dnia Renata przyszła na nasze spotkanie i zaczęła opowiadać, że rozwiodła się z mężem, wszystkie byłyśmy zaskoczone. Szczególnie zdumiały nas jej słowa o byłym mężu:

– Co to za mężczyzna? Nie facet, tylko jakiś ślimak. Ni pies, ni wydra. To był najwyższy czas, żeby się rozwieść i wykopać go na zbity pysk.

Wysłuchałyśmy jej, ale widać było, że niewiele z nas całkowicie ją popierało.

Z każdym kolejnym spotkaniem coraz trudniej było nam znosić Renatę. Bardzo chętnie opowiadała o szczegółach rozwodu. Powiedziała, że ​​odebrała mężowi mieszkanie i samochód, że ​​zostawiła go z niczym, i że wyrzuciła go z domu jak psa.

Rozumiałyśmy, że po prostu musi się wygadać i miałyśmy nadzieję, że wkrótce wszystko się uspokoi.

Ale jeszcze kilka miesięcy po rozwodzie opowiadała, że ​​widziała go w jakimś lokalu ze znajomymi i zastanawiała się, dlaczego spędza czas w barach i kawiarniach. Czy naprawdę ma nadzieję, że poderwie kogoś z jego charakterem i skromnością?

– Jest cichy i szary jak mysz. Kto by na niego zwrócił uwagę? No i ma już swoje lata. Na dodatek mieszka w wynajętym mieszkaniu, też coś – prychnęła niegrzecznie Renata.

Byłyśmy już szczerze zmęczone wysłuchiwaniem tego. Te jej komentarze psuły nastrój i atmosferę naszych spotkań. Najbliższa przyjaciółka Renaty nie wytrzymała i powiedziała:

– Cóż, sama z nim mieszkałaś przez wiele lat, jakoś jednak zwróciłaś na niego uwagę. A mieszka w wynajętym mieszkaniu, bo ty zostałaś na trzech pokojach.

Renata nic nie odpowiedziała, ale tego wieczoru nie obrażała już swojego byłego męża.

Ja i moje przyjaciółki opuściłyśmy kilka naszych spotkań, żeby nie widywać Renaty tak często i nie wysłuchiwać, jak wylewa brudy na ukochaną kiedyś osobę. Zwłaszcza że, jak się okazało, sama zainicjowała rozwód.

Aż kiedyś spotkałyśmy się ponownie, a Renata była bardzo smutna. Nie arogancka, nie agresywna, po prostu smutna. Powiedziała, że ​​zadzwonił do niej były mąż i zaprosił ją na swój ślub. Powiedział, że nie wie, czy to wypada, ale tyle lat byli razem, że nie są przecież obcymi ludźmi. Powiedział, że spotkał swoją szkolną miłość i następnego lata planują się pobrać.

Trending