Ciekawostki
Refleksje przy świątecznym stole
– Ale za komuny wszystko było inaczej… – Wujek Staszek przeciąga się za świątecznym stołem. – Sałatki były jakieś smaczniejsze – niby też jarzynowa i śledziowa, ale nie smakują tak, jak kiedyś… Kiełbasę jak się jadło, to się czuło, że z mięsa, nie to, co teraz – sama chemia i polepszacze.
Siedzę i ledwo się powstrzymuję, żeby nie powiedzieć tego, co mam na końcu języka. Tacy ludzie, jak wujek mojego męża, wspominają poprzedni system z nostalgią. Mówią, że wtedy to się ludziom żyło, nie to, co teraz. No pewnie. Wujek Staszek był w tamtych czasach dyrektorem szkoły, mieszkał w mieście, we własnym mieszkaniu, które dostał od państwa. To, czego dla normalnych ludzi nie było, on dostawał, jak to się mówi, „spod lady”. Dlatego pamięta “prawdziwą kiełbasę” i tak wychwala dawny przemysł spożywczy.
My z rodzicami mieszkaliśmy na wsi. Jedliśmy to, co sami wyhodowaliśmy – od warzyw po mięso. Kiełbasy nikt na wsi nie kupował. Wiecie, dlaczego? Ludzie z przetwórni mięsnych często przyjeżdżali do naszej wsi po krowy. Nie, nie po młode cielęta, tylko po te stare i chore, których mleko już nie nadawało się do picia. Gdy weterynarz zdiagnozował u krowy poważną chorobę, groźną dla jej właścicieli, pracownicy zakładu mięsnego już tam byli.
Oczywiście rolnicy sprzedawali chore krowy na mięso, żeby przynajmniej jakoś pokryć swoje straty. Moi rodzice nigdy nie sprzedawali chorych krów, bo uważali, że lepiej je uśpić, niż oddawać na kiepskiej jakości mięso, które później jedzą dzieci. Zresztą, nie tylko dzieci. Nawet dorosłych szkoda, bo nie wiedzieli, że kiełbasa z takim mięsem może im zaszkodzić.
Nie, nie mówię, że dzisiejsze wędliny są takie dobre. Ale wychwalanie dawnej epoki jako symbolu jakości i dobrobytu też nie ma wiele wspólnego z prawdą.
Dlatego milczę, żeby nie psuć apetytu wujkowi Staszkowi, który jednak zajada tę „złą” sałatkę. Ale później chyba jednak mu powiem, z czego tak naprawdę robiono jego ulubioną prawdziwą kiełbasę.
-
Ciekawostki1 rok ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie2 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech