Connect with us

Dzieci

Pomyliłem dzieci w sklepie

Urodziło nam się trzecie dziecko. Różnica między naszymi maluchami nie jest duża, 1-2 lata. Dlatego zawsze mieliśmy sporo na głowie. Ja pracowałem, a żona została w domu z dziećmi. Kiedy wracałem do domu, nie myślałem nawet o odpoczynku, tylko o tym, żeby pomóc żonie. Dobrze wiem, że zajmowanie się dziećmi to nie taka prosta sprawa!

Ale pewnego dnia, kiedy miałem wolne, Ania, tak ma na imię moja żona, musiała pójść do lekarza z dwójką starszych dzieci. Oczywiście zgodziłem się zostać w domu z najmłodszą córeczką. Na początku wszystko było dobrze. Świetnie się, bawiliśmy, córka prawie nie płakała, była spokojna, a ja mogłem nawet usiąść na kanapie i chwilę odpocząć. Ale taka sielanka nie trwała długo. Dziecko nagle zaczęło bardzo głośno krzyczeć, nie mogłem jej zainteresować żadnymi zabawkami. Uznałem więc, że albo jest głodna, albo trzeba jej zmienić pieluszkę. Szybko się zorientowałem, że chodzi o drugą opcję. Pospieszyłem szukać pieluch, ale wszystkie były w wózku, który wzięła żona. W całym tym zamieszaniu zapomniała zostawić nam kilka pieluszek na zmianę.

Żeby córka nie płakała, wziąłem kilka warstw gazy i zrobiłem prowizoryczną pieluchę, ale zdawałem sobie sprawę, że to na długo nie wystarczy i musimy iść do sklepu. Wziąłem nasz stary wózek i poszedłem z córką na zakupy. O dziwo spała spokojnie, więc chociaż panowała cisza.

W aptece pieluszek nie było. W żadnym z dwóch osiedlowych sklepików też nie. Dobrze, że niedaleko nas jest centrum handlowe, tam na pewno będą!

I rzeczywiście, znalazłem pieluchy, poszedłem do kasy, a wózek zostawiłem tuż obok sklepu, w strefie dziecięcej. Nie chciałam stać z córką w kolejce z tyloma ludźmi. Nagle zadzwoniła moja żona i kazała mi szybko wracać do domu. No więc złapałem wózek i wyszedłem.

Okazało się, że Ania przestraszyła się, że córeczce coś się stało, ale kiedy z nią wróciłem, odetchnęła z wyraźną ulgą!Wzięła dziecko na ręce, przytuliła i poszła zmienić pieluszkę. Kilka minut później słyszę krzyk! Wbiegam do pokoju, a żona mówi, że to nie jest nasza córka! Na początku nic nie rozumiałem, ale żona wskazała na nóżkę dziecka. Nasza córeczka miała tam od urodzenia bliznę, ale to niemowlę jej nie miało! Poza tym miało na sobie normalną pieluszkę, a nie moją gazę.

Wtedy do mnie dotarło, że musiałem pomylić dzieci w centrum handlowym. No tak, tam stało kilka wózków!Natychmiast tam pobiegliśmy. Oczywiście wiedzieliśmy, że naszej córki już tam raczej nie będzie, nikt nie spędza tyle czasu w jednym sklepie! Ale kiedy przyjechaliśmy na miejsce, zdziwiliśmy się, bo nasz stary, już wypłowiały wózek wciąż tam stał. Jak nam później powiedziała kasjerka, zabraliśmy jej dziecko. Nie miała z kim go tego dnia zostawić, więc zabrała córeczkę ze sobą do pracy.

Mieliśmy szczęście, bo gdyby to nie była kasjerka, tylko zwyczajna klientka, to nie wiem, jak byśmy odnaleźli naszą dziewczynkę. I wciąż nie wiem, jak mogłem je wtedy pomylić, to było dwoje zupełnie różnych dzieci. To chyba rezultat codziennego pośpiechu i zamieszania!

Trending