Connect with us

Życie

Pasierb nie chce mnie widzieć na swoim ślubie

Syn mojego męża z pierwszego małżeństwa będzie się żenił. Młodzi pokrywają wszystkie koszty wesela, żeby nie obciążać rodziców. W końcu są już dorośli i potrafią na siebie zarobić.

Wiele razy tłumaczyłam znajomym, że nie zrobiłam żadnej krzywdy temu chłopcu. Jego rodzice nie rozwiedli się przeze mnie, tylko z powodu własnych problemów w związku. Ja nie rozbiłam tej rodziny. Kiedy poznałam Grześka od dawna mieszkał już sam i był oficjalnie po rozwodzie.

Ale mimo to syn Grzegorza nie chciał utrzymywać ze mną żadnych kontaktów i nie uważał mnie za żonę swojego taty. Postanowił więc zaprosić na swój ślub ojca, ale bez macochy. Nie czuję się urażona. Naprawdę. To problem pasierba, a nie mój.

Jakoś poradzę sobie bez kontaktów z Robertem i bez jego ślubu. Grzesiek za to nie wie, jak się zachować. Musi przecież złożyć życzenia synowi, ale nie chce iść na ten ślub beze mnie. Uważa, że to byłoby niezręcznie, bo przecież jestem jego żoną.

Grzegorz postanowił nie iść na wesele, synowi zamiast prezentu przelać pieniądze, a życzenia złożyć przez telefon.

Ale do licha! Przecież tak nie można! Grzesiek nie ma gromady synów. Robert jest jedyny. Nie może nie pójść na wesele i nie pobłogosławić syna.

Chociaż wydaje mi się, że Robert tak naprawdę wcale nie chce, żeby Grzegorz przychodził. Zaprosił ojca, bo tak wypada. Chyba ma nadzieję, że Grzesiek się nie zjawi. Dlaczego? Bo gdyby naprawdę chciał, żeby przyszedł, zaprosiłby go nawet ze mną, byle tylko ojciec na pewno był obecny.

Szczerze mówiąc, ja też nie chcę, żeby mąż szedł tam sam. To w innym mieście, 4 godziny drogi od nas. Grzesiek musiałby gdzieś przenocować.

Zaproponowałam mężowi inną opcję. Pojedziemy tam oboje. Grzesiek pójdzie na ślub, a ja w tym czasie pójdę gdzieś do kawiarni i na niego poczekam. Myślę, że to będzie najlepsze wyjście w tej sytuacji.

Po ceremonii mąż złoży nowożeńcom życzenia, jeszcze pod kościołem wręczy pieniądze, następnie goście pójdą na wesele, a my z czystym sumieniem wrócimy do domu.

No, bo jak to zrobić inaczej? W najważniejszym momencie Grzegorz będzie przy swoim synu, da mu ojcowskie błogosławieństwo, zrobi sobie z młodymi zdjęcie. Myślę, że to tak ważny moment w życiu, że Grzegorz powinien był w takiej chwili razem ze swoim dzieckiem.

Dlaczego ja też chcę pojechać? No cóż… to daleka droga, Grzegorz nie powinien się denerwować. Czy znalazłam dobre wyjście z tej sytuacji? Jak uważacie?

Trending