Dzieci
Kiedy urodziła nam się córka, zupełnie nie wiedzieliśmy co i jak, ale na szczęście mieliśmy znajomych z dziećmi, którzy udzielali nam przydatnych rad

Kiedy w domu pojawia się dziecko, życie wszystkich mieszkańców dostosowuje się do potrzeb maluszka. Najważniejsze jest bezpieczeństwo, ale dopóki dziecko jest małe, nie ma w tym nic trudnego. Prawdziwa jazda jest wtedy, kiedy dziecko zaczyna chodzić, od tej pory już nic przed nim nie schowasz i chcesz, czy nie, musisz je obserwować 24/7, bo kiedyś i tak czegoś nie dopilnujesz. Otoczenie powinno być tak bezpieczne, jak to tylko możliwe.
Kiedy urodziła nam się córka, zupełnie nie wiedzieliśmy co i jak, ale na szczęście mieliśmy znajomych z dziećmi, którzy udzielali nam przydatnych rad, również w kwestii tego, jak zabezpieczyć mieszkanie. I pewnego dnia te wskazówki bardzo się przydały.
To było dawno temu. Zuzia, bo tak ma na imię nasza córka, miała zaledwie dwa lata i była strasznym łobuzem. Wszystkie szafki i szuflady były jej, po prostu nie dało się za nią nadążyć.
Sobota, wolny dzień, postanowiłam maksymalnie produktywnie wykorzystać ten czas. Na urlopie wychowawczym dorabiałam sobie jako krawcowa i do poniedziałku miałam dostarczyć zamówioną sukienkę. Zuzia rysowała coś sobie przy kuchennym stole, więc miałam jakąś godzinę wolnego czasu i, korzystając z tej okazji, poszłam szyć.
Od czasu do czasu wołałam coś do Zuzi, a ona odpowiadała, więc wiedziałam, że wszystko jest w porządku. Minęło ponad pół godziny, zaniepokoiła mnie dłuższa cisza, więc zawołałam do córki – odpowiedziała mi z łazienki.
– Mamo, myję rączki.
A po kilku minutach usłyszałam hałas w łazience i od razu pobiegłam sprawdzić, co tam się dzieje. Pojemnik z mydłem leżał na podłodze, zakręcony, a Zuzia próbowała otworzyć szafkę pod umywalką. Trzymałam tam całą chemię, wszystkie detergenty, serce prawie mi się zatrzymało. Dobrze, że znajomi doradzili mi, żeby kupić zabezpieczenia na szafki i szuflady. To takie zwyczajne klamry, których dziecko nie potrafi otworzyć. To właśnie uratowało mnie tamtego dnia. Gdyby nie te blokady, Zosia dostałaby się do toksycznej chemii i nie wiadomo, jak to by się skończyło.
Dlatego radzę wszystkim, którzy mają małe dziecko w domu, zróbcie wszystko, co tylko możliwe, żeby otoczenie było bezpieczne. Absolutne minimum to blokady na szafkach i szufladach oraz koniecznie zabezpieczenia na oknach. Dobrze wiem, że nie da się wszystkiego przewidzieć, ale wiecie, jak to jest: takie proste rzeczy potrafią uratować życie. Moja historia nie jest reklamą takich gadżetów, to naprawdę są rzeczy, które pewnego dnia mogą ocalić życie twojego dziecka.
Teraz moje dzieci są już duże. Zuzia ma już 11 lat, ale w każdym wieku istnieje jakieś niebezpieczeństwo. Teraz najbardziej boję się ruchliwej ulicy i samotnych podróży komunikacją miejską, tutaj zachowanie bezpieczeństwa jest niezbędne. To bardzo ważne, żeby nauczyć dziecko w tym wieku bezpiecznego zachowania, ale też pozwolić mu na samodzielność. Choćby nie wiem jak trudno byłoby nam pozwolić dzieciom na samotne wyjścia, to inaczej nie nauczą się funkcjonować w świecie.
Nie mogę powiedzieć, że jestem jakąś bardzo nadopiekuńczą mamą, ale mam nadzieję, że pewnego dnia nauczę się nie martwić o moje dzieci, gdy nie ma ich obok. Na razie muszę się jeszcze tego uczyć.

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki