Connect with us

Ciekawostki

Już w miesiąc po powrocie do naszej rodzinnej wioski poczułyśmy się tu jak obce.

Moja mama dziesięć lat temu wyjechała do Włoch. Tam pracowała u bogatych ludzi, którzy później stali się dla niej jak rodzina. Kiedy byłam dzieckiem i przyjeżdżałam do mamy na wakacje, jej pracodawcy traktowali mnie jak krewną – kupowali zabawki i ubrania, zabierali do aquaparku i kawiarni. Nie mieli własnych dzieci, więc od razu mnie pokochali. Później pozwolili, żeby mama wzięła mnie do siebie. Dlatego szkołę skończyłam we Włoszech, studia zresztą też. Miałyśmy tam z mamą małą część domu wyłącznie do naszej dyspozycji. Mama dobrze zarabiała, a czasami, gdy jej pomagałam, gospodyni i mnie hojnie wynagradzała. Dlatego od siedemnastego roku życia miałam własne pieniądze i mogłam sobie pozwolić na znacznie więcej niż moi rówieśnicy w Polsce, którą zresztą co roku odwiedzałam.

Ale w zeszłym roku moja mama i ja postanowiłyśmy wrócić z Włoch na stałe. U naszych gospodarzy pojawiły się jakieś problemy w biznesie. Z powodu trudności finansowych musieli sprzedać swój duży dom i przenieść się do mniejszego mieszkania. W związku z tym nie mieli wyjścia, zrezygnowali z naszych usług. Trudno nam było rozstać się z ludźmi, do których już bardzo się przywiązałyśmy. Pomimo różnic w zamożności i statusie społecznym byliśmy jak jedna rodzina.

Ku naszemu zaskoczeniu, kiedy wróciłyśmy do naszej rodzinnej wioski, zauważyłyśmy, że podczas naszej nieobecności, prawdziwi krewni i znajomi stali się dla nas zupełnie obcy.

– A w waszych Włoszech inaczej robią?! – odpowiedziała złośliwie sąsiadka, kiedy zapytałam, dlaczego gotuje rosół w sposób, który wydał mi się nietypowy.

Zrobiło mi się bardzo przykro, bo naprawdę chciałam się dowiedzieć, dlaczego gotuje w taki sposób, ale zostałam wyśmiana. Dziewczyny z sąsiedztwa nie lubiły mnie, bo byłam lepiej ubrana i miałam pieniądze na własne wydatki. Zanim wróciłam do Polski, udało mi się całkiem dużo odłożyć. Moja mama też była nielubiana, bo na tle wiejskich kobiet w jej wieku wyglądała znacznie młodziej i lepiej. Nawet siostra mojej mamy nie chciała z nami rozmawiać, bo, uwaga, jesteśmy zarozumiałe.

“Jakie wielkie panie się z nich zrobiły w tych Włoszech!” – powiedziała o nas ciotka wszystkim znajomym tylko dlatego, że doradziłyśmy jej, żeby kupiła sobie pralkę z funkcją suszenia, bo na Zachodzie tak się od dawna robi. Wcale nie zamierzałyśmy się chwalić, że wiemy lepiej. Chciałyśmy tylko dać jej dobrą radę. Ale wyszło jak zawsze.

Ciotka Ola, siostra mojej mamy, obraziła się o to, że chciałyśmy jej pomóc.

Ci ludzie, którzy kiedyś cieszyli się z tego, że nam się udało (a przynajmniej tak mówili), teraz patrzyli na nas z nieukrywaną zazdrością i próbowali znaleźć podwójne dno w tym, co robiłyśmy.

Już w miesiąc po powrocie do naszej rodzinnej wioski czułyśmy się tu jak obce. Ludzie obchodzą nas szerokim łukiem, żeby się nawet nie przywitać. To jest bolesne i nieprzyjemne. Nie zrobiłyśmy absolutnie nic, żeby nas w ten sposób traktowano. Teraz myślimy o tym, żeby jednak na stałe wrócić do Włoch.

Kochamy Polskę i naszą rodzinną wioskę. Udało nam się nawet zrobić remont w domu, ale ludzie… W ogóle nas nie akceptują. Nic nie możemy na to poradzić. Wszystkie nasze próby nawiązania z nimi kontaktu kończą się niepowodzeniem.

Co powinnyśmy zrobić? Czy ktoś nam może doradzić?

2 komentarze

2 Comments

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 4 =

Trending