Ciekawostki
Jak znalazłem nie tylko zgubione rzeczy, ale też przyjaciela

Ten wyjazd służbowy okazał się trudny i pracowity. Klienci wymagali starannego podejścia, analizowali każdy szczegół, interesowały ich wszystkie procesy. Musieliśmy dużo przedyskutować, znaleźć odpowiednie argumenty, poszukać kompromisów i alternatyw. Jednak projekt był tego wart, ta współpraca i zawarta w końcu umowa gwarantowały naszej firmie pracę do końca roku, a poza tym wejście na nowy poziom w sferze biznesowej.
Dlatego wsiadłem do autobusu zmęczony, ale zadowolony z rezultatu. Obserwując zmieniający się krajobraz za oknem i już w myślach wydając premię za udany projekt, nawet nie zauważyłem, jak zasnąłem. Na dworcu autobusowym szybko odebrałem walizkę i pośpieszyłem do domu, do mojej rodziny.
Już przy wejściu zorientowałem się, że wyrwany ze snu, zapomniałem o torbie ze wszystkimi ważnymi rzeczami: telefonem, portfelem, dowodem osobistym i kluczami. Zostawiłem ją w autobusie. Najgorsze, że były tam dokumenty firmy i podpisane umowy. Dobrze, że moja żona była w domu i otworzyła mi drzwi. Byłem bardzo zdenerwowany. Przygotowywałem się już mentalnie na to, ile zachodu mnie czeka, żeby na nowo wyrobić te dokumenty. Nie wiedziałem, co powiem szefowi.
Jakież było moje zdziwienie, gdy następnego dnia rano rozległo się pukanie do drzwi. Stojący w progu mężczyzna trzymał w rękach moją torbę. Zaprosiłem go do środka. Okazało się, że to kierowca autobusu. Wieczorem sprawdzał pojazd, znalazł moją torbę, zobaczył adres w dowodzie i przyniósł moje rzeczy. Powiedziałem, że jest moim prawdziwym wybawcą.
Zaproponowałem Bronkowi, bo tak miał na imię mężczyzna, żeby razem ze mną świętował zawarcie nowej umowy, ponieważ jego rola była nie mniej ważna. Z biegiem czasu zaprzyjaźniliśmy się, teraz często spotykamy się rodzinami przy różnych okazjach. Bronek został nawet ojcem chrzestnym mojej drugiej córki.
W ten sposób jego odpowiedzialność i chęć pomocy stały się początkiem prawdziwej męskiej przyjaźni. Po tym incydencie pracowałem jeszcze nad wieloma projektami, ale już nic nie zgubiłem. Za drugim razem mógłbym nie mieć tyle szczęścia.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki