Connect with us

Humor

Jak nasz dziadek został świadkiem

Czasami w naszym życiu nie wiadomo skąd rodzą się rodzinne anegdoty. Nie trzeba wymyślać żadnych historii, bo samo życie je pisze. Za każdym razem, gdy słyszę jakiś żart, myślę, że to mogło wydarzyć się w prawdziwym życiu.

Moja mama niedawno mi powiedziała taką historię. Nasza wioska jest duża. Postawili nowe ładne przystanki. Z nietłukącego się szkła. Przezroczyste takie, designerskie.

Aż tu pewnego dnia pojawia się wiadomość, że szukają świadków. Ktoś rozbił całą tylną szybę nowego przystanku. Obiecali nawet dużą nagrodę, jeżeli ktoś chociaż poda nazwisko podejrzanego. Oczywiście śmialiśmy się z tego. I tutaj odezwał się dziadek.

Mówi, że widział, kto to zrobił, ale nie pójdzie zeznawać. Bo to bardzo nieprzyjemna sytuacja. To wszystko stało się przez przypadek.

Wtedy dziadek akurat szedł z pracy. Pracował jako stróż w magazynie. Właśnie wracał do domu. Nie było jeszcze ciemno, to przecież prawie lato, ale był już wieczór.

No i mówi, że nagle patrzy, a ze szkoły wychodzi dyrektor. Widać, że trochę pijany. Jednak idzie w miarę dobrze, nikogo nie zaczepia, nie zatacza się. Najwyraźniej wraca do domu. W szkole montowali nowe okna, dlatego szedł tak późno. Wszystkiego pilnował.

Ludzie wsiedli już do ostatniego autobusu, więc na przystanku nikogo nie było, tylko dziadek przechodził obok. Szedł przez ulicę.

Nie przeczuwając nic złego, spojrzał w kierunku przystanku. A dyrektor szkoły, jak szedł, tak szedł, prosto przed siebie no i wszedł prosto w przystanek. Machnął tylko kolanem i cała szyba pokryła się pajęczyną pęknięć i natychmiast rozsypała.

Dziadek natychmiast podbiegł zapytać, czy wszystko w porządku, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Sytuacja była naprawdę zabawna. Dyrektor podskakiwał na jednej nodze. Kolano na drugiej obtarte. Powiedział, że wszystko w porządku i natychmiast pognał do domu, rozglądając się na wszystkie strony.

Kiedy dziadek nam to powiedział, popłakaliśmy się ze śmiechu. Żeby trafić na coś takiego!. Oczywiście, żal wydać dyrektora. Przecież nie zrobił tego specjalnie. Chociaż nagrody trochę szkoda.

Cóż, wszyscy zgodziliśmy się, że zapomnimy o tej sprawie i nikomu nie powiemy, kto to zrobił. Ale teraz, kiedy spotykamy na ulicy dyrektora szkoły, z trudem powstrzymujemy się od śmiechu. Przed oczami cały czas pojawia się obraz, jak uderza się kolanem w ten przystanek. A szyba, jak czasami pokazują w kreskówkach, rozlatuje się na małe kawałki.

Zastanawiam się, czy nikt inny na pewno tego nie widział? Bo jeśli i tak ktoś go wyda, to szkoda stracić szansę na dodatkowe pieniądze.

Taka to bajka z prawdziwego życia.

Trending