Connect with us

Dzieci

Chuligani oblali kobietę i dziecko, bo chodziły nie po swoim podwórku

Moja sąsiadka powiedziała ostatnio, że teraz będzie już wychodzić z dzieckiem wyłącznie na nasze podwórko.

Okazuje się, że na sąsiednich może być niebezpiecznie.

Jej córka ma 2 latka. Jest bardzo grzeczną dziewczynką, ale zawsze chce się huśtać na huśtawce. Poszły raz na swój plac zabaw, ale akurat przyszło dużo dzieci i wszystkie huśtawki były zajęte.

Kobieta wpadła na pomysł. Niedaleko jest nowe osiedle ze wspaniałymi placami zabaw. I prawie nie ma tam dzieci, mieszka tam głównie młodzież.

Jednak czuła jakiś niepokój. Właściwie nie chciała tam iść. Ale mała Oleńka tym razem była wyjątkowo kapryśna. Trzeba było jeszcze trochę pospacerować i odetchnąć świeżym powietrzem. Poza tym pogoda była bardzo ładna.

Zdecydowała się. Postały jeszcze chwilkę i mama wytłumaczyła córeczce, że tutaj nie ma miejsca i że pójdą na inne podwórko.

Zebrały się. Przyszły na miejsce. Na początku nikogo nie było. Przyjaciółka spokojnie huśtała dziecko. Dziewczynka była bardzo zadowolona i tylko prosiła o więcej.

Nagle przybiegły jakieś dzieciaki. Mniej więcej z 5-6. klasy. Sami chłopcy. Widać, że chuligani. Ale moja przyjaciółka nie miała ze swoim dzieckiem dokąd pójść. No więc została. Chłopcy na początku wyraźnie szukali sobie zajęcia.

Najpierw głośno rozmawiali. Oczywiście nie bez wulgarnych słów. Przyjaciółka zwróciła im uwagę, ale to nic nie dało. Tylko złośliwie się uśmiechnęli.

Wtedy przyszło im do głowy, żeby włączyć muzykę z brzydkimi słowami. Zrobiło się tak głośno, że Ola przestraszyła się i zaczęła płakać. Moja przyjaciółka najpierw uspokoiła dziecko, a potem trochę ostrzej zwróciła uwagę chłopakom.

Na chwilę zamilkli. A później zaczęli się zachowywać po prostu bezczelnie. Wszystkie huśtawki i ławki zaczęli polewać wodą z butelki. Głośno się przy tym śmiali.

Koleżanka pogroziła chuliganom i powiedziała, że ​​zadzwoni na policję, jeżeli nie przestaną.

Zareagowali bardzo niegrzecznie. Powiedzieli, że to ich podwórko i będą robili to, co im się podoba. Zapytali też, czy moja koleżanka tu mieszka i kazali jej się wynosić.

Ta ustna przepychanka trwała jeszcze kilka minut. Nic nie zadziałało na łobuzów, nic nie powstrzymało ich zuchwalstwa.

W końcu podbiegli, oblali wodą koleżankę i jej dziecko i uciekli. A na koniec rzucili:

– Będzie pani wiedziała, jak się zachowywać na cudzych podwórkach.

Oczywiście natychmiast wróciły do domu. Dziecko trzeba było przebrać, żeby się nie przeziębiło. Ale jak w ogóle mogli to zrobić?

Jacy rodzice wychowują takie dzieci? Jakich wartości ich uczą? I dokąd pójść, kiedy wszędzie jest albo tłoczno, albo niebezpiecznie?

Trending