Connect with us

Życie

Antek był zupełnie inną osobą – nic nie zostało z tego miłego faceta, którego pokochałam. Byłam bardzo rozczarowana

Nasza miłość była namiętna, szybka i na końcu bolesna. Poznaliśmy się z Antkiem na uniwersytecie – ja studiowałam na wydziale filologicznym, a on na ekonomicznym. Po raz pierwszy spotkaliśmy się na jednej z imprez – jedno spojrzenie, pierwsza wymiana zdań i nie mogliśmy się już od siebie oderwać. Wyobrażałam sobie, że to jest właśnie to – moja prawdziwa i jedyna miłość.

Z łatwością znajdowaliśmy tematy do dyskusji, mieliśmy podobne poglądy na wiele spraw i rozumieliśmy swoje żarty. Czego więcej było nam trzeba? Pociągaliśmy się nie tylko fizycznie, ale też duchowo. Tak rozpoczął się nasz romans, który trwał prawie 5 lat.

W naszym związku było wszystko: miłość, kłótnie, godzenie się, radości i smutki. Ale przeszliśmy przez to wszystko razem. I byłam pewna, że tak będzie zawsze. Nie wyobrażałam sobie życia bez Antka. Ale po zakończeniu studiów mój chłopak postanowił wyjechać na kilka tygodni za granicę, zarobić trochę pieniędzy.

Wiedziałam, że będę na niego czekać, dużo rozmawialiśmy, często do siebie dzwoniliśmy. Po jakimś czasie Antek powiedział mi, że wraca do Polski, ale chce się przeprowadzić do Warszawy, bo dostał tam dobrą pracę. Ja też już pracowałam i nie chciałam nigdzie się przenosić. Było szkoda, ale nasza miłość nie przetrwała rozstania.

A potem minęło 10 lat i spotkaliśmy się ponownie. Przypadkiem – przyjechał odwiedzić krewnych. Miał za sobą rozwód, tak samo jak ja. Przez te lata często o nim myślałam i żałowałam, że nie odważyłam się wtedy przeprowadzić. Może moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej.

Nasze spotkanie było zupełnie przypadkowe. Porozmawialiśmy przez 5 minut, bo spieszyłam się do pracy. Ale umówiliśmy się na weekend. Byłam szczęśliwa – może to los daje nam drugą szansę? Z takim nastawieniem poszłam na spotkanie.

Ale nie było tak miło, jak sobie wyobrażałam. Antek przez te lata bardzo się zmienił, ale nie na lepsze. Bardzo łatwo się irytował, dużo mówił o swojej firmie, opowiadał o swojej byłej żonie i rzucał prostackimi dowcipami. Nie było w nim nic z mojego Antka. A może wtedy nawet nie zauważałam takiego zachowania – miłość mi na to nie pozwalała.

Rozczarowana całym wieczorem poszłam do domu. Antek nie raz pisał do mnie i zapraszał na spotkanie, ale wynajdywałam jakieś wymówki. Nie potrafiłam powiedzieć mu wprost: „Nie jesteś tą osobą, którą kochałam”.

A może zawsze taki był, ale wtedy po prostu tego nie widziałam albo nie chciałam zobaczyć. Sama nie wiem.

Marzena, 35 lat

Trending