Connect with us

Dzieci

Życie nie do zniesienia

Dziś zadzwoniłam po karetkę, ale jak tu miałam nie dzwonić, jak przyszedł mój syn z żądaniem: „Albo dasz mi trzy tysiące, albo pójdę siedzieć!”. Jestem już zmęczona takim rytmem życia, ja nie jestem już młoda, skończyłam 68 lat. Nikt mi nie pomaga, chociaż mam dwójkę dorosłych dzieci i męża. Pewnie się dziwicie. Myślicie sobie, czego chce ta stara baba, wymyśla jakieś problemy. Ale to naprawdę nie jest dla mnie łatwe, nie mam nawet komu się wyżalić, więc postanowiłam napisać tutaj.

Męża poznałam dawno temu, kiedy pracowałam jako sprzedawczyni w wiejskim sklepie, on był traktorzystą w zakładzie rolnym. Czasem przyszedł, postał trochę dłużej, porozmawiał, przyniósł jakieś słodycze. Był miły, pracowity, wszyscy ludzie w wiosce go szanowali, więc rodzice cieszyli się, że taki kawaler chce się ze mną żenić. Nawet nic nie mówili, że wychodziłam za mąż w wieku 18 lat.

Na początku wszystko było w porządku, przeprowadziliśmy się do pobliskiego miasteczka, zamieszkaliśmy w hotelu robotniczym przy fabryce, w której dostałam pracę. Mąż dalej jeździł traktorem. Był bardzo uczynny, jak ktoś prosił, żeby zaorać mu pole albo coś przywieźć – nigdy nie odmówił. Tak to się wszystko zaczęło, on komuś przysługę, a ktoś jemu wódkę, tak wypada, w dowód wdzięczności. No i tak zaczął pić. Nieważne, ile go prosiłam, ile błagałam – nic nie pomogło. Najdłużej to rok wytrzymał, a później znowu to samo. W tym czasie urodziły nam się bliźniaki – Ola i Paweł. Z dziećmi było mi ciężko, wszystko było na mojej głowie, a jeszcze jak mąż wypił, urządzał awantury i bójki. Niejedną noc spędziłam z maluchami w stodole, na strychu, u sąsiadów, ech, nie ma co wspominać tamtych czasów.

Teraz dzieci są dorosłe. Ola wyjechała za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Siedzi tam już od 5 lat, nie przyjeżdża, dzwoni tylko od czasu do czasu, przeważnie na święta, ale w tym roku zapomniała nawet o moich urodzinach.

Paweł poszedł w ślady ojca, z tym że nie jest traktorzystą, tylko pijakiem. Bardzo mnie to boli. Czasami piją razem z ojcem, zaczynają się bić, czasem i do mnie skaczą. Ostatnio o mało nie dostałam od synalka patelnią w głowę.

Nie mogę nawet spokojnie zjeść w domu. Jak schowam sobie miskę zupy, to jej później nie znajdę, bo panowie po południu wylewają resztę zupy do śmieci. Mówią, że i tak się objadam, kiedy ich nie ma w domu.

Włożyłam całe serce w wychowanie dzieci, oszczędzałam na sobie, nieraz tylko kromkę czerstwego chleba przez cały dzień zjadłam, harowałam na dwie zmiany, żeby one miały co jeść, a teraz tak mnie traktują… Rano Paweł znów przyszedł wypity i warknął, że mam mu dać 3 tysiące, uszkodził czyjś samochód, bo kierowca zatrzymał się na środku przejścia dla pieszych. A skąd ja mam wziąć tyle pieniędzy? Emeryturę mam niską. Z tego wszystkiego skoczyło mi ciśnienie i musiałam wezwać karetkę. Jak ja mam dalej żyć?

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziesięć + siedemnaście =

Trending