Rodzina
Żyć trzeba według własnego scenariusza, pomimo przeszkód

Mama wychowywała mnie jak księżniczkę. Ciągle kupowała mi najlepsze ubrania, zawoziła na różne zajęcia dodatkowe. Ciągle mi powtarzała, że jestem najpiękniejszym i najmądrzejszym dzieckiem na świecie. Wierzyłam w to, bardzo kochałam matkę i starałam się jej nie zawieść.
Tata był absolutnym przeciwieństwem mamy. Nie interesował się sprawami domowymi ani rodzinnymi. Nigdy nie był w szkole na wywiadówce i chyba nawet nie wiedział, w jakiej klasie jestem. Nic nie wiedział o moich zainteresowaniach, marzeniach, potrzebach. Ogólnie był dobrym człowiekiem, ale nie nadawał się do posiadania rodziny. Rzadko bywał w domu i większość obowiązków spoczywała na mamie, również dbanie o finanse leżało po jej stronie.
Nigdy nie odczułam, że czegoś mi brakuje. Mama starała się zapewnić mi wszystko czego potrzebowałam.
Z biegiem lat sytuacja zaczęła się bardzo zmieniać. Rozmawiając z z przyjaciółmi, kolegami z klasy, uświadamiałam sobie, że w innych rodzinach to ojciec dba o stronę materialną, rozwiązuje problemy, wspiera i chroni. A matka dba o atmosferę, o to żeby wspólnie zjadać posiłki, spędzać czas.
U nas było inaczej. Z czasem moje potrzeby rosły. Nie wystarczyły fajne ubrania i słodycze. Chciałam pójść na dyskotekę, pojechać na wycieczkę, wybrać się do kina. Mama nie mogła już tak ciężko pracować, jak kiedyś, żeby zapewnić mi to wszystko. Coraz częściej rezygnowałam z wyjść ze znajomymi i siedziałam w domu. Marzyłam o tym, że po szkole pójdę na studia. Może to byłaby furtka do lepszego życia.
Czasami udawało mi się znaleźć pracę w niepełnym wymiarze godzin. Dawałam korepetycje z matematyki dzieciom sąsiadów. Nie zarabiałam dużo, ale w ciągu roku udało mi się zgromadzić niezłą sumkę. Nie powiedziałam rodzicom, że pracuję. Nie mieli czasu, żeby mnie wysłuchać i spokojnie porozmawiać.
Pewnego dnia, po powrocie ze szkoły, chciałam przeliczyć swoje oszczędności. Ale pudełko było puste. Nie mogłam w to uwierzyć. Wieczorem, jak mama wróciła z pracy, zapytałam czy coś o tym wie. W tym momencie wrócił też ojciec i usłyszał naszą rozmowę. Rodzice byli oburzenie, że sugeruję, że mają coś wspólnego ze zniknięciem pieniędzy. Byli zdziwieni, skąd w ogóle mam pieniądze, przecież oni nic nie wiedzieli.
Nie mogłam w to uwierzyć. Z płaczem wybiegłam z domu. Jak oni tak mogą! Nie chcę tak dłużej żyć, w ubóstwie i kłamstwie. Jestem pewna, że to ojciec wziął moje pieniądze. Widziałam kiedyś, że chodzi do kasyna. Najwyraźniej wszystko przegrał.
Byłam przybita nie tylko tym, że nie mam pieniędzy i że nie kupię wymarzonej sukienki na studniówkę. Byłam rozczarowana zachowaniem rodziców. Ojciec nie zasługuje na żaden szacunek, a mama zawsze go broniła i wspierała, a nie mnie…
Chodziłam po mieście i rozmyślałam. I postanowiłam, że sama zadbam o swoją przyszłość, zacznę od zera, na własną rękę.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki