Connect with us

Życie

Zrobił test na ojcostwo, żeby wykorzystać go przeciwko swojej żonie

Mam przyjaciółkę Agnieszkę, a ona ma męża Tomka. Są ze sobą od 13 lat. Mają dwoje dzieci: starszego syna (jak dwie krople wody podobny do ojca) i młodszą córkę. Kiedy się urodziła, miała poważne problemy zdrowotne. Przez wiele miesięcy po urodzeniu leżała na oddziale neurologii z powodu urazu podczas porodu. Teraz dziewczynka jest całkowicie zdrowa, ale rozwija się nieco wolniej niż jej rówieśnicy. Później zaczęła chodzić, mówić, czasami boi się sama zasypiać.

Kiedy teściowa Agnieszki zauważyła, że ​​dziewczynka odstaje trochę od innych dzieci, zaczęła robić pranie mózgu swojemu synowi:

– Tomek, może to  nie jest twoje dziecko. Słuchaj, ona w ogóle nie jest do ciebie podobna. Z ciebie to jest przystojniak! W szkole uczyłeś się bardzo dobrze i mówić też zacząłeś wcześniej niż inni. Pomyśl, synku, może twoja Agnieszka gdzieś łaziła, jak byłeś w delegacji, a później wszystkie okoliczności podpasowała pod ciebie.

Od tego czasu moja przyjaciółka cierpiała z powodu awantur i oskarżeń. Każda kłótnia sprowadzała się do „obcego” dziecka. Znam Agę od dzieciństwa. Jak to się mówi, za ogień byśmy za sobą skoczyły.

Pewnego razu Tomek postanowił położyć kres tej sprawie i obcinając dziecku paznokcie, jeden po kryjomu włożył do kieszeni. Znalazł laboratorium, w którym robią testy na ojcostwo. Odebrał wynik i czekał na kolejną awanturę, żeby w sprzeczce udowodnić żonie, że to nie jego dziecko i zażądać rozwodu.

Podczas gorącej kłótni dramatycznym gestem wyjął i otworzył kopertę, w której stwierdzono… że w 99,9% jest ojcem małej Zosi. Agnieszka była bardzo zdenerwowana całą sytuacją, ale postanowiła wykorzystać ją na swoją korzyść – poprosiła męża o to, żeby w ramach przeprosin zerwał wszelkie kontakty między toksyczną teściową a ich rodziną.

Trending