Connect with us

Historie

Żona wyjechała do Austrii do pracy i tam została. Znalazła sobie nowego męża, a Pawłowi zostawiła dwoje dzieci. Wysyłała im pieniądze, ale nigdy nie odwiedziła dzieci. Paweł dużo pracował, czasami nie było go w domu nawet przez dwa dni. Dobrze, że dzieci były dość samodzielne i potrafiły się o siebie zatroszczyć. Później ojciec przedstawił im swoją nową żonę, a one ją bardzo dobrze przyjęły.

Paweł pracował jako kierowca ciągnika w firmie rolniczej. Życie nauczyło go, że trzeba chwytać się za każdą pracę i można polegać tylko na sobie. Nie zarabiał dużo, więc jego żona postanowiła wyjechała do Austrii, żeby trochę zarobić. Młodsza córka była wtedy w czwartej klasie. Po sześciu miesiącach żona zadzwoniła i powiedziała, że ​​już nie kocha Pawła, że ​​poznała kogoś innego i ma zamiar wyjść za niego mąż. Przyjechała tylko raz, na rozprawę rozwodową i znowu wyjechała. Dzieci zostały z ojcem.

Paweł nie użalał się nad sobą ani nie szukał pocieszenia w alkoholu. Wręcz przeciwnie, wziął się w garść i zaczął jeszcze ciężej pracować. Dzieciom powiedział prawdę, że ich matka kocha innego mężczyznę i teraz będzie mieszkać za granicą. Może kiedyś mama zaprosi ich do siebie, wtedy nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby ją odwiedziły. Dzieci były już w takim wieku, że wszystko rozumiały.

Oczywiście, ciężko znosiły rozstanie z matką. Najbardziej przeżywała je Oleńka. Była pomocniczką swojej mamy i bardzo ją kochała. Wszyscy mówili, że dziewczynka jest małą kopią Teresy i Oleńce bardzo się to porównanie podobało. Często płakała i tęskniła za mamą.

Syn Dawid od razu powiedział ojcu, że nie chce widzieć matki na oczy i nigdy jej tego nie wybaczy. Jest zdrajczynią, zostawiła ich samych. Paweł nie próbował przekonywać syna, myślał, że lepiej niech będzie tak, niż miałby jak Oleńka cały czas płakać. Córka chciała jechać do Teresy, a ojcu przykro było tego słuchać. Nie wybaczył jeszcze swojej żonie.

Matka wysyłała dzieciom pieniądze, nawet przysłała prezenty pod choinkę, ale nigdy nie przyjechała odwiedzić dzieci. Była w Polsce tylko raz, na rozprawie rozwodowej, a wtedy dzieci były w szkole. Nie mogła albo nie chciała zostać do wieczora, żeby się z nimi zobaczyć.

Paweł zaczął ciężko pracować, bo sporo rzeczy trzeba było kupić dzieciom, a dom wymagał remontu. Dawid i Ola byli samodzielni, potrafili przygotować sobie jedzenie, myli, sprzątali. Ola nauczyła się układać sobie wymyślne fryzury, potrafiła nawet zszyć bratu spodnie. Sami odrabiali zadania domowe, kiedy ojciec pracował w nocy, sami kładli się spać, przyzwyczaili się do tego wszystkiego i byli bardzo dojrzali jak na swój wiek.

Cała wieś współczuła Pawłowi, bo zostawiła go żona, a on teraz musiał być dla dzieci i ojcem, i matką. Ale później ludzie zaczęli zauważać, że Paweł jakoś się zmienił. Zaczął się lepiej ubierać, częściej się uśmiechał, a remont domu był prawie skończony.

Miejscowe babcie, które dzień i noc siedziały na ławkach i wiedziały wszystko o wszystkich, zaczęły opowiadać, że Paweł zaczął często podwoził do miasta miejscową nauczycielkę, Agnieszkę Pawlicką. Pięć lat temu straciła męża, mieszkała sama z synem. We wsi mówiono o niej tylko dobrze – że jest piękną kobietą, dobrą matką, a jako nauczycielkę kochali ją wszyscy jej uczniowie.

Te pogłoski dotarły też do sąsiadów Pawła. Pewnego dnia przyszła do niego sąsiadka, pani Janka. Chciała go o coś zapytać, a przy okazji potwierdzić plotki.

– Słuchaj, Paweł, – zaczęła trochę naokoło. – A co ty ostatnio tak często jeździsz do miasta?

Ale Paweł nie rozumiał, o co jej chodzi. Zmarszczył brwi i dalej słuchał sąsiadki.

– W wiosce mówią, że wpadła ci w oko jedna taka nauczycielka? – kontynuowała pani Janka. – Już ty lepiej weź i się z nią ożeń, co tak będziesz jeździł, żeby tylko ludzie gadali?

Paweł zaczerwienił się i nic nie mówiąc, wsiadł do samochodu i odjechał.

Sąsiadka zorientowała się, że powiedziała coś nie tak i poszła do domu. To nie jej sprawa, ale w domu przydałaby się kobieca ręka, a i dzieci Pawła miałyby lepszą opiekę.

Pawłowi naprawdę podobała się Agnieszka. Była wspaniałą osobą i bardzo kochała dzieci. Ola często opowiadała o niej w domu. Zawsze mówiła o swojej nauczycielce z takim zachwytem, była dla niej jak prawdziwa przyjaciółka.

Paweł wszystko przemyślał i postanowił się oświadczyć. Pojechał do miasta, kupił pierścionek i bukiet róż. Wieczorem wybrał się do Agnieszki, a ona zgodziła się zostać jego żoną.

Młoda para nie przejmowała się tym, co powiedzą ludzie w wiosce. Paweł był szczęśliwy, że teraz jego dzieci będą miały normalną rodzinę, kobiecą uwagę i miłość. Syna Agnieszki Paweł adoptował.

Sąsiadka, pani Janka, cieszyła się szczęściem Pawła i opowiadała wszystkim, jakich ma dobrych sąsiadów. Bardzo chwaliła Agnieszkę, mówiła, że i ​​wstaje wcześnie, i zawsze w domu pachnie świeżym ciastem.

A Paweł był naprawdę bardzo szczęśliwy. Dzieci dobrze przyjęły Agnieszkę. Cieszyły się z powodu ojca. Ludzie w wiosce też z radością przyglądali się tej nowej rodzinie.

– Złapał swoje szczęście! – tak powiedziała pani Janka. No i racja. Szczęście to coś, czego ludzie naprawdę bardzo potrzebują!

Trending