Connect with us

Rodzina

Żona mojego syna wstydzi się go, bo ukrywa przed innymi czym się zajmuje.

Nazywam się Adam Kowalski, mam jedynego syna Jakuba. Od małego był specyficzny, ale tego się po nim nie spodziewałem.

Mam zwyczajną rodzinę. Ja jestem budowniczym, żona jest cukiernikiem w piekarni. A syn? Jest mistrzem wszystkich zawodów, i elektrykiem, i hydraulikiem. Czego on nie robił… Syn zakochał się w dziewczynie, która zajmowała się muzyką, była wiolonczelistką. Jakub mówił, że jest zmęczony kobietami, które interesowały się tylko zakupami, ciuchami. Chciał czegoś więcej…

I znalazł. Byliśmy z żoną oszołomieni, Jakub zmienił się nie do poznania. Zaczął chodzić do teatru i filharmonii. Na pamięć znał daty wszystkich premier.

Ja i moja żona byliśmy przeciwni temu związkowi. Uważamy, że ludzie tacy jak muzycy, artyści to ludzie, owszem ciekawi i kreatywni, ale żyjący we własnym świecie, bardzo wrażliwi i nieprzystosowani do codziennego życia. Oczywiście syn nie słuchał nas i wkrótce ożenił się z Kariną.

Młodzi wynajmowali pokój. Było tam pełno starych partytur, wydrukowanych dzieł, notatek. Nie było gdzie postawić nogi. A jak tylko Jakub chciał zrobić porządek i wyrzucił jakąś jedną kartkę, to Karina robiła mu awanturę, bo jej rzeczy to świętość i każda kartka, karteczka ma znaczenie.
Sprzątanie, pranie i gotowanie są na głowie Jakuba. Bo Karina, albo ma próbę, albo spektakl, albo jest w trasie. Nie gotuje, bo przecież może się skaleczyć krojąc coś.

Nie wiem, jak znalazła czas na dziecko. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy wnuczkę. Bardzo ją kochamy, bo tak naprawdę od urodzenia my się nią zajmujemy. Karina jest ciągle poza domem, a jak już jest na miejscu to przygotowuje się do kolejnych występów.

Każdego dnia przez 3 godziny wszyscy musimy słuchać jej ćwiczeń, a jak jest tuż przed występem, to mamy zagwarantowane 4 godziny takiej „rozrywki”. Jak w tym wszystkim mieć czas na wychowywanie dziecka?

Próbowaliśmy przekonać Jakuba, że taki związek skazany jest na niepowodzenie. Że on i Karina za bardzo się różnią. Potem okazało się, Karina ukrywa przed swoimi znajomymi, czym zajmuje się Jakub. Wstydziła się go. Jak inaczej można to wytłumaczyć?

Jakub wydawał się być szczęśliwy. Cały dzień zajmował się hydrauliką, a wieczorem szedł do filharmonii.

Nie o takiej synowej marzyliśmy, oni do siebie nie pasują. Tak bardzo chcieliśmy, aby syn miał normalną kobietę za żonę, tzn. dobrą gospodynię i matkę dla swoich dzieci, taką która będzie miała normalny zawód, a tym samym czas dla rodziny.

A może przesadzam? W końcu najważniejsze jest to, że syn jest szczęśliwy. Może to nie nasza sprawa?

Ciekawostki5 miesięcy ago

Dziadek był przeciwny rozwodowi Pawła i Julii. Uważał, że małżeństwo zawiera się na całe życie. Postawił więc wnukowi ultimatum: albo rozwód, albo spadek.

Ciekawostki11 miesięcy ago

Nieoczekiwane spotkanie w sklepie

Historie11 miesięcy ago

Współpasażer z przedziału

Dzieci11 miesięcy ago

Co wy sobie myślicie?

Historie11 miesięcy ago

Ciociu, zamieszkaj z nami

Ciekawostki11 miesięcy ago

Kiedy był zdrowy, Monika nie była mu do niczego potrzebna

Życie11 miesięcy ago

Przyjeżdżać nie musisz, ale jeżeli chcesz nam sprawić przyjemność, to wyślij pieniądze

Relacje11 miesięcy ago

Przygotowałem niespodziankę dla żony na rocznicę ślubu. Kupiłem jej ulubione kwiaty, butelkę szampana i ciasto. Czekając na ukochaną, sam nie zauważyłem, jak zasnąłem. Kiedy się obudziłem, żona siedziała obok mnie. Chciałem ją przytulić i pocałować, ale nie zdążyłem. Wstała po cichu i wyszła do przedpokoju. Dopiero wtedy zauważyłem dwie walizki stojące przy drzwiach. Żona powiedziała, że ​​zostawia mnie dla innego. Kocha go, a mnie nie

Ciekawostki11 miesięcy ago

Mój mąż zginął w wypadku samochodowym, a ja adoptuje jego syna z pierwszego małżeństwa.

Ciekawostki11 miesięcy ago

Dzieci z niecierpliwością czekały na Dzień Babci i Dziadka. Przez cały tydzień przygotowywały prezenty. Traf chciał, że zobaczyła je przypadkowo babcia, ale wcale nie ta, dla której były przeznaczone. Teraz zarzuca się nam, że źle wychowaliśmy nasze dzieci

Trending