Connect with us

Historie

Złe relacje z mężem, bo był ulubieńcem rodziców

Nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludzie decydują się na dwoje dzieci. Oczywiście nie wszyscy, tylko ci, którzy potrafią zwracać uwagę i zajmować się tylko jednym dzieckiem na raz. O ile u dziewczyn to może wygląda inaczej, to w przypadku chłopaków taka niesprawiedliwa nierówność od razu rzuca się w oczy.

Ja sama mam starszego brata i młodszą siostrę. Nasi rodzice nie mieli na tyle dużo pieniędzy, żebyśmy żyli w jakichś luksusach. Jednak jeżeli coś nam dawali, to starali się dzielić po równo. Zawsze też nas uczyli, żebyśmy dzielili się ze sobą nawzajem. Jesteśmy rodzeństwem i tak właśnie powinno być.

Dla mnie taki model życia w rodzinie zawsze był i będzie normą. Uważam, że ważna jest dobra komunikacja i zdrowa atmosfera między bliskimi. Kiedy więc opowiem wam tę historię, to chyba zrozumiecie, dlaczego mnie to tak bardzo szokuje, a nawet oburza.

W wieku 23 lat wyszłam za mężczyznę starszego ode mnie o 3 lata. Wydawało mi się, że w tym wieku ludzie są już samodzielni, ale okazało się, że jednak nie zawsze. Mój mąż akurat był ulubieńcem swojej mamy. Przez całe życie rodzice tylko o niego się troszczyli, jak o jakąś wyjątkową zabawkę. Niestety, jego starszy brat Wojtek nie dostawał od nich tyle uwagi i miłości.

Zauważyłam tę różnicę już na pierwszym spotkaniu z tą rodziną. A im dłużej i lepiej ich znałam, tym bardziej byłam przekonana, że moje obserwacje są słuszne. I coraz bardziej mnie to złościło.

Wojtkowi nie pomogli nawet zdobyć wyższego wykształcenia, za to mój Grzesiek skończył 2 kierunki. Ale i tak pracuje jako ochroniarz w pobliskiej restauracji. Zarabia grosze. Rodzice w prezencie ślubnym dali nam mieszkanie. Za to Wojtek ze swoją dziewczyną od 6 lat włóczą się po wynajętych kątach. Chłopak dużo pracuje i, o ile wiem, prawie już odłożyli na własne gniazdko. Ale Grzesiek jest nauczony, że wszystko dostaje gotowe.

Nie jest przyzwyczajony do pracy i widać to nawet w codziennym życiu. Nigdy nie powiedziałam teściowej, nawet na weselu, że jestem jej wdzięczna za takiego męża. Bo myślę, że źle go wychowała. Jest mi z nim teraz bardzo trudno – i w sprawach codziennych, i w ogóle życiu. W domu nie robi dosłownie nic. Nawet gdyby chciał, po prostu nie potrafi. Właściwie nawet nie mogę go za to krytykować ani obwiniać, bo to nie jest wina mojego męża. Winni są rodzice, którzy go tak wychowali.

Teraz zrobiliśmy sobie przerwę w związku. Przeprowadziłam się do wynajętego mieszkania, bo mojej pensji na to wystarcza, a jego nie. No i z jakiej racji miałabym zostać w mieszkaniu, które kupili teściowie? Nie chcę się z nim rozwieść, ale takie życie jest po prostu nie do zniesienia. Powiedziałam więc mężowi, że oboje musimy parę spraw przemyśleć. A co wy mi radzicie?

Trending