Connect with us

Życie

Zjawiła się moja była i powiedziała, że mamy dziecko, a ja od 5 lat jestem żonaty

Swoją pierwszą miłość przeżyłem dawno temu. Jeszcze w szkole. Byłem wtedy takim raczej kujonem. Spokojnym, nudnym, cichym i chyba zupełnie nieciekawym dla płci przeciwnej.

Ale Sylwia była najfajniejszą dziewczyną nie tylko w klasie, ale w całej szkole. Uczyła się dobrze, ale raczej niechętnie. Starała się nie marnować cennego czasu na naukę, wolała żyć pełnią życia.

Poznaliśmy się całkiem przypadkowo. Potrzebowała pomocy przy wypełnianiu dokumentów do matury.

Na początku traktowała mnie dość ozięble. Ale później jakoś zaczęliśmy normalnie ze sobą rozmawiać. Poszedłem na tę samą uczelnię, co Syliwa. Zmieniłem wizerunek, zacząłem chodzić do klubów i na siłownie. Oczywiście, dziewczyny zaczęły mnie zauważać. Ale mnie interesowała tylko Syliwa. To ona była moim celem. I wtedy zdałem sobie sprawę, że bardzo ją kocham.

Ona też zaczęła odnosić się do mnie trochę cieplej. Nieoczekiwanie dla większości znajomych, zaczęliśmy się spotykać. Nasz związek przetrwał dokładnie rok. Przez ostatnie dwa miesiące mieszkaliśmy nawet razem w wynajętym mieszkaniu. Ale potem wszystko się zmieniło.

Sylwia powiedziała, że ​​zakochała się w kimś innym i szybko wyprowadziła się z mieszkania. Zostałem sam ze złamanym sercem. Myślałem, że już się nie pozbieram.

Po trzech miesiącach poznałem fajną dziewczynę. Chciała i potrafiła wyciągnąć mnie z depresji.

Trochę później dowiedziałem się, że Sylwia niedługo urodzi dziecko i że wyszła za mąż. Nic więcej nie chciałem o niej wiedzieć. I nie wiedziałem.

Do niedawna.

Maria i ja pobraliśmy się. W ogóle przestałem wspominać Sylwię. Nie cierpiałem, nie pamiętałem nawet jej twarzy. Z żoną było mi dobrze. Spokojnie i stabilnie. Czasami nawet zbyt spokojnie. Związek z nią był jak zaciszny port po straszliwym sztormie. Dzieci jeszcze nie mieliśmy. Żyliśmy dla siebie. Tak minęło 5 lat.

Niedawno Maria wybrała się do swojej mamy. Teściowa mieszka na wsi, a żona często ją odwiedza. Pomogłem jej zanieść bagaże do samochodu i wróciłem do domu.

Po 10 minutach rozległo się pukanie do drzwi. Pomyślałem, że Maria o czymś zapomniała. Chociaż zdarzało jej się to niezwykle rzadko. Otworzyłem drzwi i zamarłem. W stojącej na progu kobiecie rozpoznałem moją młodą i ukochaną Sylwię. Od razu zapomniałem o mojej żonie. Zdałem sobie sprawę, że nic się od tamtego czasu nie zmieniło.

Sylwia tak zwyczajnie poinformowała mnie, że odchodzi od męża. O nic mnie nie prosi. Chce tylko powiedzieć, że jej 5-letnia córka jest moim dzieckiem. Jestem zupełnie skołowany. Nie wiem, co robić. Ani kogo zapytać o radę.

Trending