Connect with us

Życie

Zięć wyrzucił naszą córkę razem z dzieckiem i w ogóle się nimi nie interesuje

Nasza córka zawsze miała silną wolę. Od samego dzieciństwa. Marzyła o tym, żeby zostać lekarzem, więc razem z żoną zainwestowaliśmy w jej wykształcenie. Niedawno ukończyła studia i zaczęła pracować. Była znakomitą specjalistką. Starsi koledzy zapraszali ją na operacje, konsultowali się z nią. Julia pomogła wielu ludziom.

Ale wszystko się zmieniło, odkąd poznała tego faceta – Rafała. Ani mnie, ani mojej żonie za bardzo się nie podobał. Jego rodzice mieli własny biznes. No i zgadnijcie, gdzie pracował. Oczywiście – w firmie taty. Po co się przemęczać, szukać pracy i mieć jakieś trudne obowiązki. A tak, od razu czuje się szefem. Nie musi się o nic martwić.

Większego narcyza nigdy nie widziałem. Własne ego jest dla niego najważniejsze na świecie. Ale nie chcieliśmy w żaden sposób przekonywać córki. Niech sama przejrzy na oczy, nas i tak nie posłucha.

Czas mijał. Rafał został naszym zięciem. Na początku wydawało nam się nawet, że się zmienił. Ale nie. Bardzo się pomyliliśmy. W każdym razie, zabronił córce pracować. Tylko on będzie zarabiał na rodzinę. A biorąc pod uwagę, że nie zrobił nic szczególnego, pensję miał taką sobie. Zaczęli mieszkać u jego rodziców, bo oni mają duży dom. No i Rafał nie był w stanie zarobić na mieszkanie. Nawiasem mówiąc, moja córka bardzo kochała swoją pracę, siedzenie w domu to była dla niej prawdziwa kara.

A najważniejsze jest to, że Rafał o tym dobrze wiedział. Julia zrobiła się jakaś taka bierna i niezdecydowana. Bała się powiedzieć choćby słowo. No bo to jednak strach, jeszcze wyrzucą cię z domu. Jak się okazuje, groził jej tym nie raz.

Julia niedawno urodziła. Miała chociaż przy sobie kogoś bliskiego, dziecko. Ale Rafał zaczął sobie za dużo pozwalać. Chodził, gdzie chciał, z kim chciał i na tak długo, jak chciał.

Raz wydarzyła się straszna sytuacja. W środku nocy córka zadzwoniła do nas cała we łzach. Powiedziała, że ​​Rafał podniósł na nią rękę. Wrócił późno, był pijany. Pobiegła do teściów poskarżyć się na męża.

A oni powiedzieli, że o jej wina. A jakże, przecież nie ich świętego synalka. Tylko nasza córka jest winna. Nie wiadomo tylko, czym zawiniła. To była ostatnia kropla goryczy. Przyjechaliśmy rano i zabraliśmy do siebie Julię i wnuka. Bo tam zrobiło się naprawdę niebezpiecznie.

A co najważniejsze, nikt od nich jeszcze się nie zainteresował, gdzie jest ich wnuk, syn. Nikt nie dzwoni, nikt nie próbuje przepraszać, naprawiać sytuacji. Ale postanowiliśmy, że tego tak nie zostawimy. Złożyliśmy pozew o rozwód z roszczeniem o alimenty. Niech pamięta o swoich obowiązkach wobec dziecka.

Teraz wnuk poszedł do przedszkola. Moja żona i ja pomagamy w opiece nad nim. A Julia pomału wraca do pracy. Znowu pojawił się ten błysk w jej oczach. Znowu ratuje ludzkie życie i to całkiem skutecznie. Rafał płaci alimenty, chociaż ani on, ani jego rodzice w ogóle nie chcą widzieć dziecka. Nie wydają się być zainteresowani.

No cóż, ich prawo. Ale mi żal takich ludzi. W końcu wszystko wraca do nas bumerangiem. Jeszcze dostaną od losu to, na co zapracowali.

Bożena, 47 lat

Trending