Connect with us

Historie

– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.

– Mój ojciec nie żyje tak, jak trzeba, chcę mu pomóc…

– W czym konkretnie pomóc?

– Żeby żył dobrze.

– A pan?

– Co ja?

– Żyje pan jak trzeba?

– A co tu ja mam do rzeczy? Mówię o moim ojcu!

Ta historia jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. Młody przystojny mężczyzna z drogim zegarkiem na ręku. Jego stary ojciec nie żyje jak trzeba. Chciałby kupić ojcu nowe mieszkanie, ale on nie chce.

– Woli mieszkać w swojej starej chacie za wsią. Mój ojciec uprawia tam swoje warzywa, ale nie rozumiem dlaczego. To mu rujnuje zdrowie. Mówię mu, że kupię i przywiozę mu wszystko, co potrzeba. Kolegów też ma takich, jedyne, o czym rozmawiają, to ogród i pole.

– A o czym powinni rozmawiać?

– O czymś duchowym. Trzeba się rozwijać jako człowiek.

– A pan?

– Znowu o mnie?

– Niech pan opowie coś o sobie.

– No cóż, skończyłem prawo.

– Czy pana ojciec ma wykształcenie?

– Nie.

– A mama?

– Nie pamiętam mojej mamy.

– Dlaczego?

– Zmarła tuż po moim urodzeniu. To był trudny poród.

– Więc ojciec wychowywał pana sam?

– Babcia pomagała.

– A jakie było pana dzieciństwo? Proszę mi opowiedzieć.

– Zawsze bardzo się wstydziłem ojca. Żyliśmy w biedzie. Latem jeździliśmy na wieś i najmowaliśmy się do wypasania krów. Albo pracowaliśmy w polu.

– A co pan tam robił? Sadził warzywa?

– Nie tylko. W rzece łowiliśmy ryby. Nie jedliśmy ich sami, były na sprzedaż. Wszystkie chłopaki śmiały się ze mnie, że mój ojciec sprzedawał ryby przy drodze. Zawsze marzyłem, żeby pojechać nad morze, ale to się nigdy nie spełniło.

– A co pan robił, kiedy ojciec sprzedawał te ryby?

– Uczyłem się, kazał mi cały czas siedzieć nad książkami. Może dlatego mam problemy z kobietami, bo nikt mnie nie nauczył jak sobie z nimi radzić.

– Nie, źródło problemu nie tkwi w tym. Po prostu pan nie rozumie, ile ojciec dla pana zrobił.

– Och, co on niby dla mnie zrobił? Przez niego jestem sam!

– Oczywiście. A kto zapłacił za pana studia na uniwersytecie? Kto zasadził te warzywa, żeby pana nakarmić? A kto łowił i sprzedawał ryby przy drodze w upale i w mrozie, tylko po to, żeby kupić panu ubranie i buty? Jeżeli dobrze liczę, to pana dzieciństwo przypadło na lata dziewięćdziesiąte. Dobrze pamiętam tamte czasy… Nie wszystkim było wtedy łatwo.

– Mówi pani tylko o rzeczach materialnych! Ale są też inne pojęcia, takie jak zaufanie czy przyjaźń!

– Łatwo się mówi o takich rzeczach, kiedy się zawsze wszystko miało. To niesamowicie trudne, kiedy nie wiesz, co dziś dasz dziecku do jedzenia… A pana ojciec zrobił wszystko, co mógł. Tak, było ciężko, ale robił, co mógł. I niech pan zrozumie, to on otworzył panu drogę do dobrego życia… A dalej to już pana zadanie.

– Jakie zadanie?

Pomyślałam.

„Nasi rodzice zawsze się mylą, ale to, jak ty chcesz żyć, to twój wybór, a masz ten wybór dzięki swoim rodzicom,” – tak mawiał jeden z moich wykładowców na psychologii. Życia naszych rodziców nie można nazwać „łatwym”, bo sama dobrze pamiętam moje dzieciństwo. Pamiętam, jak mama prała ręcznie całą pościel, pamiętam, jak sama robiła majonez i weki. Nie zapomnę też, jak mój ojciec nie dostawał przez pół roku wypłaty, Pamiętam, jak mama przez cały czas płakała.

Nasi rodzice mieli marzenia i robili wszystko, żeby nasze życie było inne niż ich. Może żyli “nie tak”. Ale zrobili wszystko, co mogli dla szczęśliwej przyszłości swoich dzieci. A my musimy nauczyć się mówić im „dziękuję”. To właśnie jest nasze, ich dzieci,  zadanie – cenić i szanować wysiłek rodziców.

To wszystko, co chciałam dzisiaj powiedzieć. Ściskam wszystkich!

Trending