Connect with us

Rodzina

Zawsze marzyłam o rodzinie, w której mąż i żona po równo dzielą się obowiązkami i odpowiedzialnością, w której szanują się i doceniają, ale zamiast tego dostałam coś zupełnie odwrotnego

Mój mąż i ja nie mieszkaliśmy razem przed ślubem, bo moi rodzice mają bardzo tradycyjne poglądy i uważają, że to wstyd. Zamieszkaliśmy więc razem dopiero jako pełnoprawna rodzina. Widziałam, jak żyli moi rodzice, i zdałam sobie sprawę, że u mnie powinno być odwrotnie. Byłam głęboko przekonana, że mężczyzna ma obowiązek wykonywać niektóre prace domowe, zwłaszcza gdy kobieta pracuje. Traktowałam to bardzo poważnie.

Mój Darek okazał się okropnym niechlujem, na dodatek zależnym od opinii swojej matki, a właściwie zależnym od niej pod każdym względem. Powiedzmy, że jest takim synkiem mamusi, którego wychowywała w miłości i trosce, bo nie miała ani męża, ani innych dzieci. Przyzwyczaił się więc do tego, że zawsze ktoś po nim posprząta i przygotuje mu jedzenie. Aż dziwne, że jeszcze nie poprosił mnie, żebym go myła.

Przez długi czas wszystko robiłam sama po powrocie z pracy do domu. Miałam nadzieję, że mój mąż wreszcie zauważy, że to dla mnie trudne i zrozumie, że to nie tylko moja praca. Jego mama przychodziła dość często, ale nie zniżałam się do tego poziomu, żeby porozmawiać z nią o tym, że Dariusz jest obibokiem. Przychodziła do naszego mieszkania jak do siebie, wyciągała odkurzacz i sprzątała, jakby była u siebie. Często przygotowywała u nas jedzenie, żeby Dareczek nie był głodny, kiedy ja musiałam zostać dłużej w pracy.

Kiedy mój mąż zachorował, jego matka spędzała u nas całe dnie i niewiele brakowało, żeby nocowała. Moja teściowa przynosiła mu nawet jedzenie w słoikach, żeby przypadkiem nie był głodny. Tak, to był mój mąż, byłam zła, że ​​jest kompletnym leniem, ale umiałabym zatroszczyć się o niego i o jego zdrowie.

Bez względu na to, jak bardzo się obrażałam i złościłam na Darka, nie potrafił zrozumieć, że nie potrzebuję jego przeprosin, tylko działań. Jego bezczynność z każdym dniem coraz bardziej mnie męczyła i irytowała. Może i wszystko rozumiał, tylko po prostu nie chciał nic robić.

Wtedy postanowiłam porozmawiać z jego matką. Poprosiłam ją, żeby wyjaśniła swojemu synowi, że nie zatrudniłam się u niego jako sprzątaczka i kucharka, tylko po prostu wyszłam za niego za mąż. Na co moja teściowa odpowiedziała: „Jesteś mężatką, a to oznacza, że ​​przejęłaś moje obowiązki. Teraz to ty musisz się nim opiekować. Gotowanie i sprzątanie to nie jest męskie zajęcie, więc proszę, już więcej nie rozmawiaj ze mną na ten temat”.

Ta odpowiedź kompletnie mnie osłabiła, bo jeżeli jego matka uważa, że ​​małżeństwo oznacza bycie opiekunką i nianią dla męża, to czego mogę od niego oczekiwać?

Nie mam już siły na te wszystkie obowiązki. Chyba po prostu rzucę pracę i naprawdę zostanę nianią Darka, a jemu pozwolę się zajmować „męskimi sprawami” – czyli mnie całkowicie utrzymywać. Może wtedy zrozumie, że dzielenie się obowiązkami jest słuszne…

Trending