Connect with us

Historie

Zaraz po ślubie musieliśmy z żoną wprowadzić się do jej babci, ponieważ nie mieliśmy pieniędzy na dokończenie remontu we własnym mieszkaniu.

Wydawać by się mogło, że babcia mojej żony to całkiem miła i przyjazna kobieta, ale jest jeden minus – pod przykrywką troski zawsze wszystko i wszystkich kontroluje. Jeśli chodzi o drobiazgi, mogę to przemilczeć, ale kiedy próbuje rządzić w ważnych sprawach, to trudno jest mi się powstrzymać, żeby nic nie powiedzieć.

Z Beatą poznaliśmy się na ślubie przyjaciół – oboje byliśmy świadkami państwa młodych. Od razu znaleźliśmy wspólny język i dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Od słowa do słowa i umówiliśmy się na spotkanie. Potem przyszły kolejne spotkania, później randki i moje oświadczyny – wszystko to trwało niecały rok. Byłem po prostu pewny, że Beata jest miłością mojego życia. I nadal jestem przekonany, że tak jest. Kupiliśmy własne mieszkanie, ale nie zdążyliśmy go jeszcze wyremontować, bo nie wystarczyło nam pieniędzy. A ślubu nie chcieliśmy odkładać.

Umówiliśmy się z babcią mojej żony, że wprowadzimy się do niej na jakiś czas, mniej więcej na rok. Babcia nie miała nic przeciwko temu, zwłaszcza że ma przestronne trzypokojowe mieszkanie na jednym z osiedli. Jest tam wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich. A my postanowiliśmy opłacać wszystkie rachunki i kupować jedzenie do domu – niech babcia wydaje emeryturę tylko na siebie. Tak się umówiliśmy.

Na początku wszystko było w porządku – żadnych kłótni ani nieporozumień. I tak było przez pierwsze trzy miesiące. A potem babcię jakby ktoś podmienił. Zaczęła zwracać nam uwagę, że kupujemy nieodpowiednie produkty, że źle gotujemy i że nie tak sprzątamy. Babcia miała do nas wiele zastrzeżeń, ale nie mogliśmy rozumieć, skąd się one wzięły. Zaczęła się kłócić z wnuczką o każdy drobiazg – Beata kupiła mleko nie z firmy, z której kupowała babcia, kotlety zrobiła za suche, kiełbasę kupiła za drogą, a mydło w łazience miało brzydki zapach. Nie wiedzieliśmy, co robić – tak naprawdę nie chcieliśmy szukać mieszkania do wynajęcia, ale życie w ciągłych kłótniach też nie wchodziło w grę.

Kiedyś nawet babcia zrobiła nam awanturę przy gościach – powiedziała, że ją ​​obrażamy i nie bierzemy pod uwagę jej zdania. Byliśmy w szoku, bo nigdy się z nią nie pokłóciliśmy, nie powiedzieliśmy nic złego, a wręcz przeciwnie, zawsze staraliśmy się sprawić jej jakąś przyjemność – poczęstować czymś smacznym albo kupić jakiś drobiazg. No po prostu babcię Beaty ktoś nam podmienił.

Nie mogliśmy już tego wytrzymać i jednak znaleźliśmy mieszkanie do wynajęcia – małą kawalerkę za rozsądną dla nas cenę. Spakowaliśmy się i nic nie mówiąc babci wyprowadziliśmy się. Było jasne, że to nasze wspólne mieszkanie nie doprowadzi do niczego dobrego.

Ale już po tygodniu dowiedzieliśmy się, dlaczego babcia była taka zdenerwowana. Okazuje się, że sąsiadka naopowiadała jej różnych bzdur – że chcemy odebrać jej mieszkanie i je sprzedać, a ją wysłać do jakiegoś domu starców. Sąsiadka powiedziała, że ​​usłyszała to ode mnie. Jak się okazało, rzeczywiście mówiłem o domu opieki. Tylko, że to była rozmowa przez telefon z moim przyjacielem – jego babcia wymaga większej troski, a mieszka w innym mieście i nie mogą jej na razie do siebie zabrać. Wyjaśniliśmy wszystko naszej babci i wreszcie się pogodziliśmy. Ale jednak nie odważyliśmy się do niej wrócić.

Trending