Connect with us

Życie

Zapytałem żonę, a ona się przyznała. W tamtym momencie nie wiedziałem, jak mam dalej żyć

Zbyszek był moim najlepszym przyjacielem. Poznaliśmy się na studiach, a później nadal się przyjaźniliśmy, kiedy już obaj mieliśmy rodziny.

Moja żona Ewa i ja zawsze zapraszaliśmy do naszego domu Zbyszka i Kasię. Był czas, kiedy nie mieli gdzie mieszkać. Wtedy przyjęliśmy ich do siebie na kilka miesięcy, ponieważ uważaliśmy ich za naszych najlepszych przyjaciół.

Powierzałem Zbyszkowi wszystkie moje tajemnice. Zresztą, co tam tajemnice. Ufałem mu bezgranicznie.

Kiedyś poprosiłem Zbyszka, żeby zawiózł moją żonę do przychodni, bo sam nie miałem czasu. Chętnie się zgodził.

Wracając tego dnia do domu, postanowiłem podejść do sklepiku obok domu, żeby kupić jogurt. Sprzedawczyni Beatka, młoda i sympatyczna dziewczyna, tym razem spojrzała na mnie za smutkiem.

– Beatko, co się stało? – zapytałem. – Masz zły dzień?

– Ja nie, – powiedziała dziewczyna, spuszczając głowę, – ale pan chyba tak…

– O czym ty mówisz, Beatka? – zaśmiałem się. – To jakiś żart?

Ale dziewczyna najwyraźniej nie żartowała.

– Nie wiedziałam, czy powinnam to panu mówić, – zaczęła, – ale skoro sam pan dzisiaj przyszedł, to powiem, chociaż to oczywiście nie moja sprawa, ale jest pan porządnym człowiekiem i powinien pan wiedzieć…

– Co powinienem wiedzieć? – zacząłem się denerwować.

– Dzisiaj widziałam, jak pana żona wysiadała z samochodu tego pana kolegi. On ma chyba na imię Zbyszek. I się pocałowali.

Westchnąłem.

– No cóż, nie ma się czym martwić. Sam poprosiłem Zbyszka, żeby zawiózł Ewę do lekarza. Dlatego wysiadała z jego samochodu. I pewnie pocałowali się w policzek jak dobrzy przyjaciele.

– Nie, to nie był przyjacielski pocałunek, – powiedziała Beatka. – Przyjaciele się tak nie całują.

Próbowałem uspokoić dziewczynę i przekonać ją, że coś jej się pomyliło, ale zaczęły mnie dręczyć wątpliwości.

Kiedy wróciłem do domu, postanowiłem zapytać żonę, czy mam jakiś powód do niepokoju. Byłem pewien, że odpowie, że wszystko jest w porządku.

Ale, ku mojemu zdziwieniu, Ewa zaczęła płakać i powiedziała, że ​​ona i Zbyszek spotykają się od dawna i że się kochają. Zamierzali powiedzieć mnie i Kasi, ale nie mogli zebrać się na odwagę.

Tego wieczora mój świat się zawalił. Wyprowadziłem się od Ewy. I nie wiedziałem, czy kiedykolwiek będę potrafił być znowu szczęśliwy.

Minął rok. Ewa i Zbyszek pobrali się natychmiast po naszym rozwodzie. Byłem nawet na ich ślubie, ale nie sam, tylko ręka w rękę z Beatką, sprzedawczynią z naszego sklepu.

Tak, jestem szczęśliwy, bo życie nie kończy się po rozwodzie!

Trending