Connect with us

Życie

Zapisałam na męża połowę domu rodziców, a kilka lat później pożałowałam tej decyzji. Stracił pracę i powiedział, że powinniśmy podzielić dom.

Igor i ja jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Niestety, ja jestem bezpłodna i nie mamy dzieci. Oczywiście, planowaliśmy kiedyś adopcję, ale na planach się skończyło. Zawsze były z tym jakieś trudności. Najpierw mieliśmy problemy w związku, później robiliśmy remont, a ostatnim razem był jakiś bałagan w dokumentach i nie dostaliśmy zgody na adopcję.

Po ślubie rodzice oddali nam swój dom, a sami przeprowadzili się na wieś. Powiedzieli, że tam im będzie lepiej – nad rzeką, pod lasem, będą mieli świeże powietrze i święty spokój – wszystko to, czego potrzebuje osoba w starszym wieku. Dom po rodzicach wymagał generalnego remontu, a mój mąż chętnie się tym zajął. Pracował na kierowniczym stanowisku, więc nie mieliśmy żadnych problemów z pieniędzmi. Swoją drogą, ja pracowałam w tej samej firmie, ale na niższym stanowisku. Tak się poznaliśmy.

Ponieważ Igor zainwestował dużo własnych środków w remont, uznałam, że uczciwie będzie przepisać na niego część domu. Przecież gdyby tego nie zrobił, to dom miałby znacznie niższą wartość. Ale nie sądziłam, że na tym tle wynikną między nami jakieś nieporozumienia.

Przez te lata, które spędziliśmy razem, moja kariera dobrze się rozwinęła, chociaż zmieniłam kierunek i przeniosłam się do innej firmy. A Igor został u tego samego pracodawcy, ale nie na długo – wkrótce w firmie były duże redukcje i, niestety, mój mąż stracił pracę. Zaproponowałam mu, żeby zatrudnił się tam, gdzie ja, tylko że na początku na pewno nie dostanie kierowniczej posady. Męskie ego nie pozwoliło mu jednak pracować jako mój podwładny. Siedział więc w domu i szukał nowej pracy.

Poszukiwania trwały długo, bo mieszkamy w niewielkim mieście. Brałam nadgodziny, często zabierałam do domu dodatkową pracę. Robiłam wszystko, aby nasz standard życia się nie obniżył.

Jesteśmy przyzwyczajeni do życia, że ​​tak powiem, na pewnym poziomie. Często wyjeżdżaliśmy na wakacje za granicę, kupowaliśmy tylko najlepsze produkty, niczego sobie nie odmawialiśmy.

Ale kiedy utrzymanie domu spadło tylko na moją głowę, to oczekiwałam od męża chociaż trochę wsparcia i pomocy w domu. Ale nic z tego – słyszałam tylko wyrzuty i marudzenie. Nigdy nie sądziłam, że Igor stanie się taki bezwolny. Zamiast dalej szukać pracy, po prostu się poddał. Bardzo mnie to irytowało – nie chciałam pełnić roli mężczyzny w mojej rodzinie.

Wtedy nasze relacje zaczęły się wyraźnie pogarszać. Czułam, że nie mogę już dłużej wszystkiego ciągnąć sama i jeszcze użalać się nad mężem. Pewnego dnia nie wytrzymałam już i powiedziałam: „jęczysz tyle, bo masz za dużo czasu; wziąłbyś się do roboty, jak wszyscy normalni ludzie, to „chandra” by ci szybko przeszła.”

Wtedy się na mnie obraził, ale o co? O prawdę?

Przyszedł kilka dni później i powiedział, żebyśmy podzielili dom. Stwierdził, że nie może mieszkać z taką kobietą, jak ja. I jeszcze mi zarzucił, że to przeze mnie nie mamy dzieci. Ale to nie jest moja wina! Od samego początku znał diagnozę, dlatego te oskarżenia były teraz nie na miejscu.

Wtedy najbardziej żałowałam, że zapisałam na niego połowę domu moich rodziców. Przez te lata, w których tylko ja pracuję, już 5 razy oddałam mu koszt remontu, który  kiedyś przeprowadził. Brałam pod uwagę różne opcje, co zrobić, żeby nie stracić domu, bo nie chciałam już mieszkać z Igorem. O zgodzie nie było mowy.

Wtedy koleżanka doradziła mi, żebym mu zapłaciła za jego część i napisała odmowę podziału majątku. To był idealny pomysł! Jak to się stało, że sama o tym nie pomyślałam? Pieniądze zawsze można zarobić, a nie stracę przy tym prezentu od rodziców.

Dobrze, że Igor zgodził się na tę propozycję i rozstaliśmy się w zgodzie.

I jeszcze obiecałam sobie, że nigdy już nie będę odgrywała męskiej roli w związku. To mężczyzna powinien troszczyć się o rodzinę.

Trending