Connect with us

Rodzina

Wypłata – do teściowej!

Moja żona i ja jesteśmy małżeństwem od siedmiu lat, ale nadal nie mamy wspólnego rodzinnego budżetu.

Kiedy moja żona urodziła dziecko, oczywiście poszła na urlop wychowawczy, więc właściwie całe koszty spadły na moje barki. Ale tu wszystko rozumiem i nie mam żadnych pretensji. Jednak…

Moja żona Renata pochodzi z biednej rodziny, ale status społeczny nigdy nie był dla mnie żadnym priorytetem. Ślub zorganizowałem na własny koszt i zaczęliśmy wspólne życie, wszystko było cudownie. Czasami pomagaliśmy samotnej matce Renaty – jak trzeba było zrobić zakupy albo skopać grządki, nie było żadnego problemu.

… ostatnio pojawiły się problemy u mnie w pracy. Szef obniżył nam pensje o 10%. To dużo, jeżeli nie zmniejszy się wydatków w domu. A żona, jak tylko pojawi się jakiś grosz, natychmiast oddaje wszystko teściowej.

Wszystko rozumiem, ale ja też mam rodziców i oni też czasem potrzebują pomocy. Ja nikomu nie żałuję, zwłaszcza rodzicom, ale nie wtedy, kiedy nam samym ledwo wystarcza. Synek niedługo skończy 6 lat, trzeba będzie kupić wyprawkę do szkoły, a to nie jest tania sprawa. Zeszyty, pióra, plecak, buty – to są spore kwoty. Mieszkamy w mieście, rachunki są wysokie, a oprócz tego mamy własne problemy: zepsuła się lodówka (kupiliśmy nową), samochód przez tydzień był w naprawie – to są nieplanowane wydatki, musieliśmy brać pieniądze z oszczędności, a nie chcieliśmy tego robić. Nikomu nie żałuję, ale jakoś nie możemy sprowadzić naszego budżetu na właściwe tory.

Szczerze mówiąc, to myślę, że moja żona już dawno powinna wrócić do pracy. Podoba mi się to, że zajmuje się domem, ale gdyby pracowała, to by było duże wsparcie finansowe – nie dla mnie, tylko dla naszej rodziny. A teraz ledwie coś zaoszczędzisz, wszystko od razu idzie do teściowej. Jeszcze trochę i będziemy mieli takie hasło „Wypłata – do teściowej!”

A przy okazji, moja teściowa ma jeszcze dwoje dzieci. Syn, który też ma dobrą pracę i nadal z nią mieszka, mógłby przecież pomóc matce. Dlaczego wszystko jest na moich barkach?

Jak tylko próbuję poruszyć ten temat z żoną, zaczynają się kłótnie. Zgadzamy się co do tego, że nie zarabiam wystarczająco dużo, a poza potrzebami rodziny ona ma jeszcze „kobiece wydatki”. A jeżeli ja chcę widzieć obok siebie piękną żonę, to powinienem przeznaczyć na to chociaż trochę środków.

Co mam robić? Kocham moją żonę, nie chcę się z nią kłócić, ale jak mam jej powiedzieć, że teraz to nie jest najlepszy czas na „rozdzielanie funduszy”. Mamy własną rodzinę, która ma swoje potrzeby. A w rodzinę, jak nauczyli mnie moi rodzice, inwestują wszyscy jej członkowie, głównie miłość i szacunek do siebie nawzajem.

Może ktoś był w podobnej sytuacji? Doradźcie mi coś!

Trending