Connect with us

Rodzina

Wypadek męża wywrócił nasze życie do góry nogami.

Nigdy nie sądziłam, że coś takiego nam się przytrafi i myślę, że moja historia was zainteresuje.

Generalnie mój mąż Radek i ja tworzymy typową rodzinę – ja wzięłam na siebie odpowiedzialność za dom i wychowanie dzieci, a on zarabiał na życie. Umówiliśmy się na to, kiedy tylko zaczęliśmy się spotykać, więc wszyscy czuli się szczęśliwi i każdy był na swoim miejscu.

Bardzo lubiłam zajmować się domem i dwójką naszych dzieci, a mój mąż budował swoją karierę i zarabiał wystarczająco dużo, żeby niczego nam nie brakowało. W zasadzie nasze życie układało się bardzo dobrze, ale z jakiegoś powodu nie braliśmy pod uwagę żadnego ryzyka.

Na przykład, nie byliśmy w ogóle gotowi na to, że Radek dozna kontuzji nogi i przez kilka miesięcy będzie musiał zostać w domu. Niestety, nie udało się przenieść jego pracy na system zdalny, więc można powiedzieć, że zostaliśmy bez jedynego żywiciela rodziny. Trudno nam było zaakceptować ten fakt i wymyślić, co w takiej sytuacji zrobić, ale nie było wielkiego wyboru – musiałam zastąpić męża i znaleźć pracę, żeby utrzymać rodzinę. Prawie niemożliwe było, żebym znalazła coś z dobrym wynagrodzeniem – kto zatrudni zwykłą gospodynię domową, bez żadnego doświadczenia? Zgadza się, nikt, dlatego nie mogłam wybrzydzać i przyjęłam taką pracę, jaką mi zaproponowano.

Dzięki Bogu, że uraz nogi nie był aż tak poważny, mąż mógł chociaż pomagać w domu i odrabiać z dziećmi lekcje. Nie wiem, jak sama bym sobie z tym wszystkim poradziła, bo w tym czasie pracowałam już na dwóch etatach. Kiedy wracałam do domu, było mi bardzo ciężko, czasami nie miałam nawet siły, żeby coś zjeść, od razu kładłam się spać. I żyłam w takim rytmie przez 5 miesięcy!

Radek też nie był zbyt zadowolony ze swojego nowego trybu życia. Nie był przyzwyczajony, żeby siedzieć w jednym miejscu i zajmować się domem. Nawet kiedy pracował, to w weekendy staraliśmy się nie siedzieć w czterech ścianach i wymyślaliśmy różne wyjścia albo wycieczki. A tu nagle musiał być w domu przez całą dobę, sam coś ugotować, utrzymać porządek w mieszkaniu, a przy tym jeszcze zajmować się dziećmi, w dodatku z kontuzjowaną nogą. Chętnie wzięłabym to wszystko na siebie, gdybyśmy mieli jakąś poduszkę finansową, która pozwoliłaby nam przez jakiś czas żyć z oszczędności. Ale ponieważ nigdy o tym nie myśleliśmy, musiałam się nieźle uwijać, żeby utrzymać naszą rodzinę.

W ten sposób nasze spokojne i zrównoważone życie wywróciło się do góry nogami z powodu wypadku męża. Ostatnio zastanawiałam się, dlaczego nam się to przytrafiło i wpadłam na nieoczekiwaną odpowiedź. To właśnie z powodu tej sytuacji zrobiliśmy się wobec siebie bardziej wdzięczni i zaczęliśmy naprawdę doceniać wkład każdej osoby w funkcjonowanie rodziny. No i oczywiście, kiedy Radek wrócił do pracy, zaczęliśmy brać pod uwagę ryzyko i postanowiliśmy stworzyć jakąś poduszkę finansową, tak na wszelki wypadek.

Trending