Connect with us

Historie

Wspomnienia mojej babci, jak się kiedyś żyło

Za każdym razem, kiedy moja babcia dostaje swoją niewielką emeryturę, lubi sobie przypominać, jakie były ceny, gdy miała dwadzieścia lat… Ale kiedy to było?! Po ukończeniu medycyny babcia dostała pracę w wiejskiej przychodni. Wtedy jeszcze wyznaczano, gdzie kto ma pracować. Chociaż była wtedy bardzo młoda i niedoświadczona, ludzie ją szanowali i bardzo lubili. Przychodzili do niej nie tylko po pomoc, ale też po to, żeby po prostu porozmawiać. Tam babcia poznała dziadka, tam urodził się mój ojciec. Później całą rodziną przenieśli się do miasta, dostali dwupokojowe mieszkanie z fabryki, w której pracował mój dziadek.

Babcia opowiada, że bywało bardzo ciężko. W sklepach nic nie było, jedzenie kupowało się na kartki. Czasami ludzie się wymieniali – kartki na kawę za kartki na mięso. Z dużą wdzięcznością wspomina swoich rodziców i teściów: co tydzień dostawali od nich ze wsi „paczki żywnościowe”, to im bardzo pomagało. Trudno było kupić ubrania czy buty. Kupowało się to, co było, a nie to, co się podobało. Zwłaszcza, że i babcia, i dziadek pracowali, nie mieli czasu stać w długich kolejkach.

Ale z drugiej strony wszystko było smaczniejsze – sery, wędliny, mięso. Kiedy udało już się je kupić, to była prawdziwa rozkosz dla podniebienia. Rachunki nie były takie wysokie, a teraz idzie na nie prawie cała babcina emerytura. A za co jeszcze kupić lekarstwa i coś do jedzenia?

Teraz starszym ludziom bardzo trudno jest przeżyć z jednej emerytury. Dlatego w każdy weekend staram się znaleźć czas i odwiedzić babcię. Nie jeżdżę do niej z pustymi rękami. Zawsze zawożę jej mąkę, pieczywo, cukier, kawę, warzywa, trochę serów i, oczywiście, nie zapominam o czymś słodkim.

Odwiedzajcie częściej swoich bliskich i też im pomagajcie, bo bardzo tego potrzebują.

Trending