Connect with us

Historie

Wprowadziliśmy się z żoną do mieszkania teściowej

Żałuję, że nie zaprotestowałem przeciwko pomysłowi zamieszkania z matką mojej żony. To znaczy, sprzeciwiałem się temu, ale nieskutecznie. Moja teściowa chciała, żebyśmy z nią zamieszkali. W końcu kupiliśmy bilety i tydzień później do niej przyjechaliśmy. Po trzech dniach chciałem wracać, bo zdałem sobie sprawę, że to był zły pomysł. Życie w jej domu przypominało mi więzienie. Było tak nieprzyjemnie, że trudno opisać to słowami.

Nawet obcych lepiej się przyjmuje. Teściowa całą sobą pokazywała, że ​​nie jestem  partnerem godnym jej Natalki. Kiedy wracałem późnym wieczorem z pracy, teściowa patrzyła na mnie spode łba, zmuszała do wykonywania wszystkich swoich zachcianek, wywoływała kłótnie o drobiazgi i wypominała, że mieszkamy w jej domu.

Moja żona Natalia ma dwadzieścia siedem lat. Ja mieszkałem w małym miasteczku. Skończyłem szkołę i wyjechałem na studia do Warszawy, tam się poznaliśmy. Pomagałem jej przez kilka lat, ponieważ miała trudną relację z matką i prawie ze sobą nie rozmawiały.

Czasy były wtedy ciężkie, ale starałem się jak mogłem. Pracowałem ciężko całymi dniami, jako tragarz, kelner i ochroniarz, żeby choć trochę pomóc mojej dziewczynie finansowo.

Natalia, trzeba to powiedzieć, również nie traciła czasu. Szybko znalazła sobie pracę i od trzeciego roku studiów sama się utrzymywała. Jednak dalej jej pomagałem, każdemu przyda się trochę więcej grosza. Później skończyliśmy studia, przenieśliśmy się do moich rodziców, dostaliśmy dobrą pracę. Teściowa od czasu do czasu do nas przyjeżdżała i wtrącała się w nasze sprawy. Pouczała Natalkę, jak ma żyć, z kim rozmawiać i kogo poślubić. Dla mnie to wtedy było dziwne, bo moja dziewczyna była już dorosła i potrafiła podejmować własne decyzje. Wszystko się u nas dobrze układało, pracowaliśmy, odkładaliśmy pieniądze na mieszkanie, a po jakimś czasie się oświadczyłem. Trzy miesiące później Natalka została moją żoną.

Nie wiedziałem, czy do tego ślubu w ogóle dojdzie. Później teściowa też przyjeżdżała, mieszkaliśmy wtedy w wynajętym mieszkaniu, i starała się zrobić wszystko, żeby nas ze sobą skłócić.

Wiele razy spotykałem się z moją przyszłą teściową. Przyjeżdżała do nas i, szczerze mówiąc, nie podobała mi się nasza znajomość. Podczas tych spotkań starałem się zrobić na niej zawsze dobre wrażenie – pomagałem dźwigać walizki, podawałem płaszcz, mówiłem komplementy. Natalka też się starała, gotowała przez cały dzień, ale jej matka wciąż była ze wszystkiego niezadowolona. Chociaż dziewczyna serwowała jej potrawy nie gorsze niż w restauracji – była i pizza, i steki, i sushi.

Po weselu razem zaczęliśmy zbierać na własne mieszkanie i wszystko szło szybciej. Natalka i ja planujemy za dwa lata kupić trzypokojowe mieszkanie i postarać się o dziecko. Będziemy musieli jeszcze wziąć kredyt i zrobić remont. Mój ojciec obiecał nam w tym pomóc i dołożyć swoje oszczędności, 15 000 złotych. To nie są małe pieniądze, ale chcemy je później oddać rodzicom, nie chcemy nadużywać ich życzliwości.

Miesiąc temu byliśmy w odwiedzinach u teściowej. Oczywiście chcieliśmy jak najszybciej kupić nasze mieszkanie, wyremontować je i się wprowadzić. A teściowa, przy okazji rozmowy o różnych sprawach rodzinnych, zaproponowała, żebyśmy ​​zamieszkali razem z nią. Szczerze, ta propozycja wydała mi się dziwna i od razu mi się nie spodobała. Z drugiej strony, to jednak matka mojej żony. Niestety ceny mieszkań poszły w górę. Dotąd przyjeżdżaliśmy do niej zawsze na kilka dni, nie więcej. Ale matka Natalii oczywiście zdołała przekonać moją żonę. Powiedziała – “Przyjeżdżajcie na ile chcecie i kiedy chcecie, zawsze będziecie tu mile widziani”.

Przyjechaliśmy, a tu takie powitanie… Szczerze mówiąc, byłem niemile zaskoczony jej brakiem gościnności. Teściowa, nie proponując nawet herbaty, powiedziała, że ​​musimy zapłacić jej za mieszkanie. A ponieważ mieszkamy u niej, mamy robić, co ona powie. Kazała nam posprzątać, przesunąć szafę i ugotować obiad.

Poza tym moja teściowa ciągle manipulowała nami, wykorzystując do tego swoje zdrowie. Zwłaszcza, gdy chcieliśmy spotkać się z przyjaciółmi albo po prostu pojechać gdzieś odpocząć. Robiła to, żebyśmy byli zawsze pod ręką i żeby mogła okręcać nas sobie wokół palca. W tym miesiącu ani razu nie zbliżyła się do kuchenki. Ale z przyjemnością jadła to, co my ugotowaliśmy.

Tak bezczelnie, samolubnie i bezdusznie zachowuje się wobec własnej córki. Po prostu brak mi słów na to, żeby opisać jej zachowanie. Długo nie zapomnę czasów, kiedy razem mieszkaliśmy… Zaproponowałem żonie, żebyśmy się spakowali i wynajęli jakieś tanie mieszkanie, a teściowa powiedziała, że ​​jesteśmy niewdzięczni. Nie doceniliśmy jej pomocy. Odpowiedziałem jej, że taka pomoc nie jest nam potrzebna.

Trending