Connect with us

Dzieci

Urlop wychowawczy czy więzienie?

Od ilu to lat ludzie dyskutują na temat urlopów rodzicielskich? Chyba od zawsze. Każdy ma swoje zdanie. Jednak coraz częściej kobiety zatrudniają nianię albo zostawiają dziecko u babci, a same wracają do pracy.

Dlaczego rezygnują z tak „wdzięcznego przywileju”? Pewnie dlatego, że rzeczywistość nie jest taka różowa, jak się wydaje (zwłaszcza mężczyznom).

Mam dwoje dzieci. Starsze ma 5 lat, młodsze – 2. I tak ciągnę już drugi wychowawczy. Kiedyś pokłóciłam się przed blokiem z bezdzietną koleżanką.

Uważała, że ​​w tym czasie nic takiego się nie robi. Kochasz swoje dzieci, bawisz się z nimi. Co mogłam zrobić? Oczywiście, podałam jej swoje argumenty.

– Nie rozumiesz. To czas, kiedy nie należysz do siebie. Nie pracujesz, więc sama jesteś odpowiedzialna za dzieci, nikt ci nie pomoże. Zawsze przebywasz w tym samym miejscu i z tymi samymi ludźmi. Twój każdy dzień wygląda jednakowo. Żyjesz nie według swojego harmonogramu, tylko według ich. Każdego dnia wstają wcześnie, a ty nie masz innego wyjścia, też musisz wstać. Nie ma szans, żeby wrócili do łóżek.

– Co ty mówisz? Przesadzasz.

– Wcale nie. Później zaczyna się ząbkowanie. A wtedy już całkowicie jesteś uzależniona od czyjegoś nastroju. Nawet jeżeli nie jesteś winna, a dzieci będą chciały, to odreagują na tobie. Ciągle trzeba sprzątać, zbierać, tłumaczyć i tak dalej.

– No wiesz, bez dzieci też muszę utrzymywać porządek. Co to za problem?

– Żaden, tylko nikt nie rozsypuje ci mąki na świeżo umytej podłodze. A mi to się zdarza.

– No tak, to denerwujące. Ale możesz przecież ich pilnować.

– Oczywiście, że tak. Tylko, że nie możesz nawet na sekundę odwrócić wzroku. Bo jedna chwila i wszystko znów jest wywrócone do góry nogami. Mało tego. Mikrozawału możesz dostać ze 100 razy dziennie. Gdy dziecko biegnie i rozpędzone ląduje na szklanym stoliku, sięga do kuchenki, łapie za żelazko albo próbuje wspiąć się na parapet.

Akurat przechodził obok sąsiad, który za drobne przestępstwa siedział przez klika miesięcy w więzieniu. Tak naprawdę nie był złodziejem. Tak mu się jakoś przydarzyło. Słuchał przez chwilę, coraz szerzej otwierał oczy, aż wreszcie się wtrącił:

– Wie pani co, ja myślałem, że mówi pani o więzieniu. Jeżeli to wszystko prawda, to strasznie pani współczuję. My mogliśmy mogliśmy chociaż wyjść za dobre zachowanie.

Oczywiście, śmialiśmy się z takiego porównania, ale coś w tym jednak jest. Na wychowawczym nie jest aż tak słodko i łatwo, jak by się mogło wydawać. Co o tym myślicie?

Trending