Connect with us

Rodzina

To mi Pan Bóg zesłał synową! Wszystko sama muszę robić!

Teresa znowu przyszła w gości do syna. Kobieta mieszka w sąsiednim bloku, więc często odwiedza syna i synową – prawie codziennie.

Czasem przynosi synowi świeże pierogi, czasem barszcz.

– Mamo, – mówi Irek, – Ewa ugotowała dzisiaj rosół i zrobiła gołąbki. Po co nam tyle nosisz?

Teresa tylko machnęła ręką.

– Już ja znam te wasze obiadki. Niedosolone, niedogotowane. Twoja Ewa musi najpierw nauczyć się gotować, a dopiero potem może ludzi karmić!

Kobieta teatralnie klaszcze w dłonie.

– Widziałeś, co wczoraj dała dziecku – surową rybę?!

– Mamo, to jest sushi. Takie ma być.

– Też sobie wymyślili – sushi! Lepiej normalne kotlety by dziecku usmażyła. Chociaż lepiej nie – jeszcze by was potruła! Sama jutro kupię mięsa i wam zrobię. Też mi Pan Bóg zesłał synową! Wszystko muszę robić sama!

– Mamo, nikt cię o nic nie prosi, nie musisz nic robić. Żyj swoim życiem, pojedź na działkę, spotkaj się z koleżankami! – Irek już tego nie wytrzymuje.

– Ale jak mogę spokojnie jechać na działkę, skoro tu u was taki bałagan! – starsza pani demonstracyjnie przesuwa dłonią po półce. – Rozwiódłbyś się z tą Ewą, zanim będzie za późno. Jesteś jeszcze młody, dobrze zarabiasz, a ona co? Tylko ci wisi na karku!

– Mamo, przecież dobrze wiesz, że ona też pracuje! – Irek spogląda na matkę ze szczerą irytacją.

– Wiem wiem. Pracuje! Żeby sobie nakupować tych krótkich spódniczek i paradować przed innymi mężczyznami. Och, popamiętasz, Iruś, moje słowa. Zostawi cię i tyle!

Wszyscy wiedzą, że pani Teresa nie lubi swojej synowej, i to delikatnie mówiąc. Emerytka nigdy nie przepuści okazji, żeby powiedzieć swoim przyjaciółkom, jaka jej synkowi trafiła się leniwa żona – nie gotuje, nie sprząta, tylko wydaje pieniądze syna na kosmetyki i inne bzdury.

Ewa zawsze odnosi się do swojej teściowej bardzo ostrożnie. Ma świadomość, że to jest samotna kobieta, nie ma z kim porozmawiać – dlatego wtrąca się w ich życie. Wytrzymuje, milczy, chociaż nie jest jej łatwo. A potem zadzwoni, zapyta o zdrowie. Jak upiecze ciasto, zaniesie teściowej. A potem pani Teresa opowiada za jej plecami, jakie zakalce piecze synowa! Ewa pracuje jako nauczycielka w przedszkolu, a po pracy biegnie do domu, bo musi ugotować jedzenie dla męża i odrobić lekcje z synem! Stara się posprzątać późnym wieczorem, żeby rano, kiedy jej teściowa przyjdzie na „audyt” pod jej nieobecność, nie miała na co narzekać. Idzie spać dobrze po północy.

Ewa bardzo dobrze wie, że jest nielubianą synową, a teściowa przez dziesięć lat nie pogodziła się z myślą, że jej jedyny syn nie poślubił sąsiadki Marioli, tylko jakąś Ewę, nie wiadomo skąd.

Tak wygląda jej życie. Czasem sobie popłacze, czasem wyżali się mężowi, a potem obetrze łzy i pójdzie zadzwonić do teściowej, żeby zapytać, czy czegoś nie potrzebuje.

Czy rodzice powinni wtrącać się w życie swoich dorosłych dzieci? Jak uważacie?

Trending