Connect with us

Rodzina

Teściowa żyła na koszt zięcia, a swoje pieniądze wydawała na “cele charytatywne”

Coś w moim życiu poszło nie tak. Takie myśli przychodziły mi do głowy po naszym ślubie z Kają. Kiedy się poznaliśmy, jej rodzina wydawała mi się idealna: uśmiechnięta, przyjacielska, zawsze pozytywna. Ale moja opinia zmieniła się diametralnie po tym, jak jej mama przyjechała do nas na kilka tygodni, bo miała remont u siebie w mieszkaniu. Żeby nie musiała siedzieć w tym pyle i hałasie, grzecznie zaproponowaliśmy z żoną, żeby zatrzymała się u nas.

Przez cały dzień jestem w pracy, więc rzadko widywałem się z teściową. Czas mijał, a ona jakby zapomniała, że powinna wracać do swojego mieszkania. Wreszcie postanowiłem zapytać Kaję jak wygląda sprawa z remontem, może potrzebna jest jakaś pomoc: trzeba coś przewieźć, wywieźć. Odpowiedziała, że ​​nie wie, jutro zapyta matkę i mi powie.

Minęło więc kilka dni i Kaja zaczęła wspominać o tym, że jej mama chce nam pomóc w zakupie nowego, większego mieszkania. Postanowiła więc wynająć swoje, a zamieszkać u nas. Nie sprzeciwiałem się, bo mi to nie przeszkadza i nie widujemy się tak często.

Pewnego wieczoru, kiedy wróciłem do domu, moja żona siedziała w kuchni i ocierała łzy. Zapytałem, co się stało, ale nie zdradziła mi żadnych szczegółów, tylko mruknęła, że ​​pokłóciła się z matką. Ale nie poznałem szczegółów kłótni. Nie wtrącałem się, uznałem, że same doją do porozumienia, przecież to najbliższe krewne.

Napięcie między matką a córką dało się odczuć we wszystkim: w rozmowach, w gotowaniu, przy stole. Kaja jednak zebrała się na odwagę i powiedziała mi o istocie ich konfliktu. Okazało się, że moja teściowa wynajęła swoje mieszkanie, ale zarobione pieniądze wydaje na cele charytatywne. Nie ma żadnych wydatków: nie kupuje jedzenia ani chemii do domu, nie płaci za rachunki.

Kaja zaczęła dowiadywać się czegoś więcej na temat tej organizacji charytatywnej, co robi, komu pomaga. Ale nie znalazła nic dobrego. Historia tej struktury była bardzo niejednoznaczna – to coś w rodzaju piramidy finansowej, w której zachęca się do inwestowania własnych pieniędzy, a w zamian obiecuje się ludziom złote góry. Im dłużej pieniądze będą na ich rachunkach, tym wyższe oprocentowanie otrzyma klient. Moja żona bardzo martwi się o matkę, bo przez całe życie oszczędzała, żyła z pensji księgowej w małym mieście. A teraz trafiła na jakichś oszustów, brakowało jeszcze tego, żeby na starość straciła przez to własne mieszkanie.

Nie wtrącałem się w konflikt między nimi i do ostatniej chwili milczałem, ale kiedy Kaja powiedziała, że  matka wyjęła jej z portfela 200 złotych, nie mogłem już siedzieć cicho. Może i byłem nieuprzejmy i szorstki, ale moja cierpliwość się skończyła.

Teściowa żyje całkowicie na mój koszt. Nie, nie żałuję jej kawałka chleba. To kwestia zasad. Przeprowadziła się do nas pod warunkiem, że pomoże nam w zakupie większego mieszkania. A wszystko potoczyło się inaczej. Nie mamy żadnej pomocy z jej strony, żadnego wsparcia. Tylko kłótnie, awantury i łzy mojej żony.

Nie chcę ani jej pomocy, ani pieniędzy, niech po prostu zostawi nas w spokoju. Powiedziałem jej, żeby do końca tygodnia się spakowała i wyprowadziła z naszego mieszkania.

Obrażona, spakowała swoje rzeczy i tego samego dnia sobie od nas poszła. Wiem – to było niegrzeczne, ale nie widziałem innego wyjścia z tej sytuacji.

Trending