Connect with us

Życie

Teściowa stale przeprowadza kontrole, a mój mąż ją popiera. Nie mogę tego dłużej znieść

Moja teściowa jest dobrą kobietą. Tylko, że nie w stosunku do mnie. Wydaje mi się, że od samego początku mnie nie polubiła. Tak, ktoś może ktoś powiedzieć, że to ja się czepiam.

Rzeczywiście, ona bardzo lubi czystość. Ale musicie wiedzieć, że ja też nie jestem jakimś brudasem. Moi rodzice nauczyli mnie porządku i wszyscy o tym dobrze wiedzą.

Tylko trzeba coś zrozumieć.

Czasami bywają w życiu rzeczy ważniejsze niż sprzątanie. Nic złego się nie stanie, jeśli wytrze się kurze nie w sobotę, ale na przykład w poniedziałek. Można wtedy się zająć jakimiś zawodowymi sprawami po to, żeby mieć następny weekend wolny dla dzieci. Albo wykonać jakieś ekstra zlecenie i dodatkowo zasilić domowy budżet. Przy tym mój mąż zarabia mniej ode mnie.

Jeszcze narzeka, że mu tak ciężko i że cały czas haruje. Ale on ma siedzącą pracę, która nie wymaga żadnego wielkiego wysiłku, ani fizycznego, ani umysłowego. Oczywiście teściowa w pierwszej kolejności współczuje swojemu synowi. A synowej już nie. I to do niej kieruje większość wyrzutów dotyczących sprzątania. Chociaż mieszkamy w moim mieszkaniu, które moi rodzice pomogli mi kupić jeszcze jak byłam na studiach. No, ale wracając do teściowej…

Przychodzi jak do siebie, bez uprzedzenia. Ciągle przeprowadza kontrole. Ale kiedy poproszę ją, żeby zajęła się dziećmi, to zawsze jest zajęta. No, ale to nieważne. Nikt nikomu nie jest nic winien. To zrozumiałe. Nie prosiłam jej zbyt często o pomoc. Tylko w skrajnych przypadkach. Jednak stosunek tej kobiety do mnie i mojego mieszkania jest oburzający. Czasami zdarza się, że posprzątasz wieczorem, a rano już zbierze się trochę kurzu. Więc pierwsze, co robi, to biegnie do mebli.

Kilka razy starałam się z nią to spokojnie omówić, wyjaśnić swoje stanowisko. Poprosiłam męża, żeby stanął po mojej stronie i wytłumaczył matce, jak się sprawy mają. Nie wyszło. Zjednoczyli siły i oboje stanęli przeciwko mnie. Teraz razem zaczęli wszystko sprawdzać i krytykować.

Później zaczęły się ostre uwagi i komentarze, nawet obelgi. Żadne nie mogło mnie zrozumieć. Kilka razy po prostu uciekłam z dzieckiem z domu. Pojechałam do moich rodziców, a oni mieszkają w innym mieście. Za każdym razem myślałam, że nie wrócę. Ale wracałam. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w zeszłym tygodniu. Dwa dni temu mąż błagał mnie, żebym wróciła do domu. Siedzę teraz i myślę o wszystkim, co się wokół mnie dzieje. Chciałam wystąpić o rozwód, ale nie wiem, czy warto. Bardzo trudno opisać słowami to, jak się czuję.

Co mi radzicie? Co powinnam zrobić w tej sytuacji?

Pauilina, 29 lat

Trending