Connect with us

Rodzina

Teściowa postanowiła pomóc mi w przygotowaniach do imprezy, ale uznała, że to ja​ ​powinnam jej słuchać.

Mój mąż niedawno obchodził swoje 30. urodziny, a ja cały rok zastanawiałam się, co z tej okazji przygotować i jak go zaskoczyć. Zwykle mąż nie lubi takich wydarzeń i niespodzianek, ale z okazji urodzin dał mi wolną rękę i powiedział, że mogę je zorganizować tak, jak chcę.

Przejrzałam masę ofert, wybrałam najlepsze miejsce i już wyobrażałam sobie, jaka to będzie wspaniała impreza. Zamierzałam zaprosić dużo gości – wszystkich przyjaciół męża i najbliższych krewnych. Wysłałam nawet zaproszenia i już się cieszyłam ostatnimi dniami przygotowań.

Jednak na tydzień przed urodzinami zadzwoniła do mnie moja teściowa i zaoferowała swoją pomoc. W zasadzie dodatkowe ręce do pracy zawsze się mogły przydać, więc chętnie przyjęłam jej propozycję. Wtedy nawet nie myślałam o tym, co to będzie dla mnie oznaczać.

Zapoznałam ją ze wszystkimi szczegółami i opowiedziałam, jaki jest mój plan, a pani Maria natychmiast zaczęła wprowadzać swoje poprawki i podrzucać nowe pomysły. To nie miało żadnego sensu, bo do imprezy zostało bardzo mało czasu i nie byłoby nawet kiedy coś przerabiać. Ale matka mojego męża była bardzo wytrwała.

Jeżeli już chcecie jej bronić, to zrozumcie, że lepiej znam swojego męża i planowałam ten dzień przez cały rok. A uwagi teściowej, takie jak „wyjdzie za drogo”, „po co restauracja, skoro można to zorganizować w domu”, „fotobudka? ale po co?” albo “trzeba zaprosić jeszcze ciotkę z mężem i kuzyna”, były co najmniej niepotrzebne. Odrzucała każdy mój pomysł i to było bardzo denerwujące. W pewnym momencie nie mogłam już tego znieść i poprosiłam, żeby mi nie przeszkadzała. Natychmiast pobiegła poskarżyć się na mnie swojemu synowi.

Oczywiście nie miałam zamiaru atakować teściowej, ale moim zdaniem pomoc wygląda zupełnie inaczej. A ponieważ ona przekazała wszystko mojemu mężowi ze swojego punktu widzenia, to ja wyszłam na tą złą i dalej musiałam współpracować z teściową. Ale nie zaczęłam nawet słuchać jej pomysłów – robiłam, co uważałam za stosowne. Wtedy ona wypowiedziała mi wojnę i zaczęła wszystko przerabiać za moimi plecami. Ale byłem tak zajęta, że nawet tego nie zauważyłam.

Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy już podczas imprezy okazało się, że zdjęcia i muzyka zostały odwołane, menu zmienione, za to zaproszono osoby, których w ogóle nie znaliśmy. Po prostu się zagotowałam – wszystko wyszło inaczej niż planowałam, a fajna, wesoła impreza zamieniła się w bardzo zwyczajny rodzinny obiad. W emocjach powiedziałam teściowej dobitnie, co o tym myślę, nakrzyczałam na nią i wyrzuciłam z siebie może o kilka słów za dużo. Ale niczego nie żałuję, bo planowałam to od dawna, a ona przyszła i wszystko zepsuła.

Kiedy patrzyłam na mojego męża, to widziałam, że jemu też się nie podoba to, co się dzieje. Postanowiłam więc naprawić sytuację, „porwałam” męża i poszłam z nim do innej restauracji. Byliśmy tylko we dwoje – romantyczna kolacja, świece, wino i urodzinowa porcja tortu.

Wtedy mój mąż przyznał, że właśnie tak chciał uczcić swoje 30. urodziny. Chociaż byłam zła, że ​​przez teściową impreza się nie udała, cieszyłam się, że mój mąż jest zadowolony. A z teściową od tamtej pory nie utrzymuję kontaktu i ciągle jestem na nią obrażona, bo nikt jej nie prosił, żeby wtrącała się w moje przygotowania.

Trending