Connect with us

Historie

Teść zadzwonił i zapytał, jak mi się jeździ nowym autem. Przez rok jeździł nim na taksówce. Kiedy usłyszał, że samochód prowadzi moja żona, rozgniewał się i zagroził, że zabierze samochód z powrotem.

Mój teść to dobry człowiek, ale, jak to się mówi, ma trudny charakter. Do mnie zawsze dobrze się odnosił, powiedziałbym nawet, że czasem dogadywał się ze mną lepiej niż ze swoją córką. Lubił powtarzać, że miejsce kobiety jest w kuchni, a my dwaj możemy zająć się w garażu męskimi sprawami. Moja żona mówi, że to dlatego, że tak naprawdę zawsze marzył o synu.

Nikogo więc nie zdziwiło, kiedy w ostatnie święta teść wręczył mi kluczyki do swojego samochodu, na którym od roku jeździł na taksówce. To znaczy, na taksówce jeździł przez całe życie, ale niedawno kupił ten samochód. Zdrowie mu jednak już tak nie dopisywało i lekarz zabronił mu wsiadać za kierownicę. Teść zdał sobie sprawę, że nie tylko nie może dalej pracować, ale nawet w ogóle jeździć. Postanowił więc oddać samochód ukochanemu zięciowi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że ja miałem samochód służbowy i nim jeździłem na co dzień, no ale dobrze, jeszcze jedno auto się przyda. Porozmawialiśmy z żoną i ustaliliśmy, że jak zda egzamin na prawo jazdy, to będzie mogła jeździć samochodem ojca. Będzie nam dużo wygodniej, bo na zmianę będziemy zawozić i odbierać dzieci z przedszkola.

Pewnego dnia zadzwonił do mnie teść i zapytał, jak mi się jeździ na taksówce. Nie rozumiałem, o co chodzi. Nie mam zamiaru być taksówkarzem, mam dobrą pracę i nie chcę jej zmieniać. Odpowiedziałem, że autem jeździ żona. Myślałem, że się ucieszy, że jego samochód prowadzi córka. Teść jednak dziwnie szybko się ze mną pożegnał, a ja o całej rozmowie zwyczajnie zapomniałem. Gdybym tylko wiedział, co on sobie wymyśli.

Po pracy, kiedy wszyscy siadaliśmy w domu do obiadu, odwiedził nas teść. Chętnie zaprosiliśmy go do stołu, ale on od progu zaczął krzyczeć. Oj, czego on nie wygadywał! Powiedział, że go zawiodłem, że myślał, że rzucę pracę i będę zarabiał jeżdżąc własnym autem, a nie cudzym; że nie da się nauczyć kobiety prowadzić samochodu, jej miejsce jest na siedzeniu pasażera. Wrzeszczał, przeklinał, po czym trzasnął drzwiami i sobie poszedł.

Następnego dnia zadzwonił do mojej żony i powiedział, że ma mu przynieść kluczyki do samochodu. Dla nas to nie jest aż takie ważne. Do tej pory jakoś radziliśmy sobie z jednym samochodem. Jednak taka postawa teścia jest dziwna. Siedzi w domu, nigdzie nie jeździ, bo lekarz mu zabronił, to po co mu ten samochód? Czy nie jest mu miło, kiedy zrobi coś dobrego dla własnego dziecka i wnuków? Moja żona jeździ bardzo dobrze i ostrożnie. I jakim cudem przyszło mu do głowy, że będę pracować jako taksówkarz? Mam dobrą pracę, nieźle zarabiam, dostaję bonusy. Rozumiem, różnie to bywa, ale myślę, że tym razem teść mocno przesadził i nie ma racji.

Karol, 29 lat

Trending