Connect with us

Historie

Tak się złożyło, że mój młodszy brat wyrósł na egoistę i narcyza. A pomogła mu w tym moja mama, która pobłażała wszystkim kaprysom Mikołaja.

Nie było dnia, żeby czegoś nie wywinął, kiedy był mały – albo wybił z chłopakami okno sąsiadów, albo kradł jabłka z czyjegoś ogrodu, albo obraził kogoś w szkole. Ale nigdy nie dostał za to żadnej kary. Mama trochę go beształa, ale tylko, żeby ludzie widzieli.

Nie mogę powiedzieć, że moja mama mnie nie kochała, ale na pewno miała dziecko, które po prostu uwielbiała – mojego brata Mikołaja. Urodził się, gdy miałam 12 lat i mama zawsze uważała ​​to za cud. Wcześniej lekarze powiedzieli jej, że nie będzie miała więcej dzieci. Kiedy już pogodziła się z tym, że wszystko stracone, zaszła w ciążę. Dlatego narodziny mojego brata były niesamowitym szczęściem i darem od Boga, jak mawiała.

Dlatego też zawsze trzęsła się nad nim, chroniła przed problemami i prawie wszystko mu wybaczała. Mikołaj dorastał na chłopaka bardzo pewnego siebie i przekonanego, że cały świat kręci się wokół niego. A mama dawała mu powody do takiego myślenia. Ja zbierałam od mamy za moje błędy, a Mikołaj – nie, ja pracowałam na gospodarstwie, a mój brat – rzadko. Zawsze kłamał, że boli go głowa/ząb/noga/żołądek (za każdym razem wynajdywał coś nowego). Ja przez dwa lata nosiłam te same buty, a dla Mikołaja zawsze znalazły się pieniądze na coś modnego.

Ja skończyłam na miejscu technikum, a Mikołaja mama wysłała po maturze na studia do innego miasta. Nie był wzorowym studentem i nie mógł sobie znaleźć odpowiedniej pracy. Ja po technikum też wyjechałam do miasta, studiowałam zaocznie i pracowałam. Poznałam mojego ukochanego męża i założyłam rodzinę. Mikołaj otworzył własny biznes i całkiem dobrze zarabiał.

Przez lata zawsze odwiedzałam mamę, pomagałam jej, na ile mogłam, a Mikołaj przyjeżdżał tylko od święta i z pustymi rękami.

Pewnego dnia mama zadzwoniła i poprosiła, żebyśmy kupili jej nową lodówkę, bo stara w ogóle nie mroziła. Naprawdę nie miałam wtedy żadnych dodatkowych pieniędzy. I tak właśnie powiedziałam mamie. Zaproponowałam, żeby zadzwoniła do Mikołaja, bo on na pewno ma coś odłożone. W odpowiedzi wylało się na mnie całe morze krytyki i złości – Mikołaj ciężko pracuje, zarabia grosze, ma zamiar się żenić i potrzebuje pieniędzy. I nieważne, że ma też nowy samochód, własne mieszkanie i wakacje za granicą. Mama powiedziała mi, że mogłabym od kogoś te pieniądze pożyczyć. Teraz siedzę i się zastanawiam, czy to moja matka, czy może jednak macocha?

Trending