Connect with us

Rodzina

Syn wyrzuca nas do domu opieki, bo jego żona nie chce pracować ani zajmować się dzieckiem i twierdzi, że wtrącamy się w ich życie.

Mam na imię Maria. Z moim mężem Markiem jesteśmy małżeństwem od 34 lat. Mieszkamy w domu na obrzeżach miasta. Kiedy nasz syn Paweł ożenił się, zaproponowaliśmy aby razem z żoną zamieszali z nami, dopóki nie kupią własnego mieszkania.

Jestem spokojną osobą, niekonfliktową, wiele rzeczy toleruję. Nie lubię wtrącać się, mówić komuś co ma robić. Dlatego byłam pewna, że dogadam się ze swoją synową. Ania była bardzo miłą dziewczyną, zawsze oferowała swą pomoc. Widać było, że syn bardzo kocha Anię, a ona jego. Cieszyłam się szczęściem Pawła i byłam spokojna o ich przyszłość. Starałam się nie wchodzić im w drogę, żeby Ania miała szansę poczuć się jak u siebie.

Kiedy urodziła się nasza wnuczka, razem z mężem byliśmy bardzo szczęśliwi, że zostaliśmy dziadkami. Z radością opiekowaliśmy się wnuczką, bawiliśmy się z nią, rozpieszczaliśmy. Widziałam, że Ania nie radzi sobie z opieką nad własnym dzieckiem. Szybko dała wnuczkę do przedszkola albo zostawiała ją z nami. Nie mieliśmy nic przeciwko temu, cieszyła nas każda chwila spędzona z wnuczką. Chodziło o Anię. Nie pracowała, chodziła tylko do koleżanek. Nie ma w tym nic złego, ale jak ma się dziecko trzeba wiedzieć co jest wtedy ważniejsze.

Pewnego dnia wnuczka źle się czuła, nie miała apetytu. Mimo, to syn z synową zaprowadzili dziecko do przedszkola. Próbowałam ich przekonać, że to zły pomysł, ale nie posłuchali. I po godzinie musieli zabrać wnuczkę z przedszkola, bo było coraz gorzej. Syn był zły, że musiał urwać się z pracy, a synowa była zła, że musiała zmienić swoje plany i wrócić do domu. I przez to się pokłócili.

Słyszałam, jak synowa krzyczała, że to wszystko wina moja i męża, że wtrącamy się w ich sprawy i mówimy co mają robić. Syn nas bronił, ale tylko przez chwilę, szybko się poddał. Ania zagroziła, że albo się wyprowadzą od nas albo my będziemy musieli się wynieść.

Niestety oni nie mogli się wyprowadzić, bo syn dopiero co zmienił pracę, jeszcze nie było ich stać na kupno mieszkania. A synowa nie zamierzała iść do pracy. Przestraszyłam się, że syn będzie chciał nas wyrzucić z naszego domu. Nasze obawy wkrótce się spełniły. Nasz rodzony syn zaproponował, abyśmy przenieśli się do domu opieki, pomimo tego że byliśmy w pełni sprawni i aktywni zawodowo.

Trudno jest mieszkać razem z synową pod jednym dachem. Nieważne jak obie jesteśmy spokojne, ciężko jest nie wchodzić sobie w drogę. Nie jest łatwo nie odezwać się, gdy coś się nie podoba, czy nie dać rady, gdy widzisz że coś komuś poszło nie tak…

Trending