Connect with us

Dzieci

Syn nie zaprosił mnie na wesele, bo nie lubię swojej przyszłej synowej

Mam na imię Krystyna. Niedawno skończyłam 55 lat. Mój mąż i ja mieszkamy w małym miasteczku, żyjemy normalnie, jak wszyscy. Pracuję na kuchni w stołówce pracowniczej, a mój mąż jest elektrykiem.

Dwadzieścia pięć lat temu urodził się nasz jedyny syn Konrad. Poród był trudny. Lekarze przewidywali, że dziecko w ogóle nie urodzi się siłami natury z powodu za wąskiej miednicy. Jednak po prawie dwunastu godzinach nasz Konrad rozpłakał się głośno, na cały oddział. Nigdy nie odważyliśmy się na drugie dziecko.

Konrad zawsze był bardzo dociekliwym chłopcem. Ulubieniec nauczycieli, stały uczestnik konkursów. Oczywiście mój mąż i ja nie zawsze mogliśmy dać mu to, co najlepsze, więc mój syn od najmłodszych lat pracował dorywczo, żeby mieć parę groszy na własne potrzeby.

Po skończeniu szkoły Konrad postanowił pójść na studia, na informatykę. Dzień i noc ślęczał na książkami, bo nie mieliśmy z mężem ani pieniędzy, ani znajomych, żeby jakoś mu pomóc. Mimo to Konrad dostał się na swój wymarzony kierunek.

Syn dostał miejsce w akademiku, staraliśmy się go wesprzeć finansowo. Jednak życie w stolicy zmieniło Konrada. Rzadko przyjeżdżał do domu, tłumaczył, że pracuje, rzadziej dzwonił.

Po studiach Konrad dostał pracę w dużej firmie, zaczął dobrze zarabiać. Pewnego dnia nagle zadzwonił i powiedział, że przyjeżdża do domu. Razem z mężem byliśmy bardzo szczęśliwi. Zabrałam się za pieczenie ulubionych ciast syna.

Jednak wkrótce w progu naszego domu razem z Konradem stanęła jakaś pani. Kobieta miała 45 lat. Na początku myślałam, że to koleżanka z pracy. A wtedy Konrad przedstawił nam Joannę jako swoją przyszłą żonę.

Serce mi waliło. Joanna była nie tylko dwa razy starsza od Konrada. Jej wygląd i makijaż, wysokie obcasy – wyglądała mało poważnie, jakby po prostu poszukiwała przygód. Odciągnęłam Konrada na bok i powiedziałam, co o tym myślę. Mój syn zareagował bardzo negatywnie. Stwierdził, że w stolicy taka jest moda, a my na prowincji jesteśmy zacofani. Powiedziałem, że nie zgadzam się na to małżeństwo.

Konrad spakował swoje rzeczy i oświadczył, że już nigdy nie przyjedzie do rodzinnego domu. Od tamtego dnia minął miesiąc. Próbowałam skontaktować się z synem, ale nie odbiera telefonu. Wczoraj widziałam zdjęcie Konrada z Urzędu Stanu Cywilnego, ożenił się z Joanną.

Serce zamarło mi z bólu. Mój jedyny syn, w którego zainwestowałam całe swoje życie, nie zaprosił mnie na ślub. Wbił mi nóż prosto w serce. Jest mi tak przykro! Czy dzieci tak szybko pozbywają się rodziców i wymazują ich ze swojego życia?

Trending