Connect with us

Dzieci

Stałam z zamkniętymi oczami i kołysałam… pieluszki

Wydarzyło się to kilka lat temu, kiedy nasza pierwsza córka Ewunia miała zaledwie dwa miesiące. Mój mąż i ja, młodzi rodzice, okazaliśmy się nieprzygotowani na takie wyzwanie – dziecko nie chciało spać, było rozdrażnione, ciągle płakało.

Mężowi było łatwiej – przynajmniej mógł uciec z tego „domu wariatów” do pracy. Tam, bez względu na wszystko, mógł się chociaż zdrzemnąć przez godzinę lub dwie. A dla mnie to było prawdziwe piekło. Byłam tak chronicznie niewyspana, że potrafiłam posolić herbatę, wyrzucić naczynia do kosza, a resztki jedzenia wymyć w zlewie. Raz nawet przyłapałam się na tym, że zamiast pasty do zębów wycisnęłam na szczoteczkę krem ​​na odciski.

Oczywiście mogłam zasnąć na piętnaście minut, kiedy spała też moja córka, ale to był niespokojny sen, bo jak tylko mój zmęczony mózg zaczynał się zrelaksować, budził go płacz dziecka, cienki, przeszywający, jak syrena alarmowa. Wtedy moje nogi same zeskakiwały z łóżka i biegły do łóżeczka, żeby uspokoić córeczkę.

Wszystko to wykonywałam automatycznie, chyba w ten sposób mój mózg próbował zmniejszyć zużycie energii, której mu już bardzo brakowało.

Ale raz wydarzyło się coś, co naprawdę przeraziło moją matkę…

Męża nie było wtedy w domu, wyjechał w delegację (jak podejrzewam, ze łzami w oczach prosił kierownictwo, żeby go gdzieś wysłali, bo w domu nie mógł odpocząć). Tak więc moja mama została ze mną, żeby pomóc przy Ewie. Tym razem, o dziwo, moja córka szybko zasnęła i ja też mogłam położyć się spać. Ale w środku nocy nagle obudziła mnie moja mama.

– Córeczko, co ty robisz? – mama patrzyła na mnie przestraszonymi oczami.

W pokoju paliła się nocna lampka, Ewa spała spokojnie w łóżeczku, a ja z jakiegoś powodu stałam przy oknie.

Co się stało, mamo? – spytałam w końcu.

– Właśnie o to cię chciałam zapytać.

A stało się to, co później opowiedziała mi moja mama. W środku nocy mama, która spała w sąsiednim pokoju, obudziła się, bo bardzo głośno śpiewałam dziecku kołysankę. Według mojej mamy było tak głośno, że wstała, żeby mnie poprosić, żebym była ciszej, bała się, że obudzę sąsiadów. Ale kiedy weszła do pokoju, prawie zemdlała – Ewa spała spokojnie w swoim łóżeczku, a ja stałam przy oknie z zamkniętymi oczami i kołysałam… pieluszki.

Mama mówi, że od dawna b Długo musiałam ją przekonywać, że wszystko ze mną w porządku.

Kiedy opowiedziałyśmy tę historię mojemu mężowi, długo się śmiał i powiedział, że zauważył to u mnie więcej niż jeden raz. Ale obiecał, że skoro moje przemęczenie tak bardzo przeraziło jego ukochaną teściową, to on, niech już będzie, nie pojedzie w następną delegację i będzie starał się bardziej pomagać mi przy dziecku. I prawda jest taka, że ​​spełnił swoją obietnicę.

A my wciąż się śmiejemy, wspominając tamten incydent.

Trending