Connect with us

Historie

Sąsiadki rozpuściły plotki na mój temat, bo wychodzę za mąż

Urodziłam się i wychowałam w małym miasteczku, w którym wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Jak tylko kichniesz we własnym domu, to na sąsiedniej ulicy mówią ci “na zdrowie”. Jak wszędzie, jest u nas kilka plotkarek, które uwielbiają obgadywać ludzi. Miejscowi nawet nie zwracają na nie uwagi, bo wszyscy się już do nich przyzwyczaili. Ogólnie wiadomo, że większość rzeczy, które kobiety „roznoszą” po mieście, to kłamstwa i zwykłe wymysły.

Kiedy skończyłam szkołę, poszłam na studia i przeniosłam się do dużego miasta. Moi rodzice zostali w miasteczku. Od czasu do czasu ich odwiedzałam i przywoziłam prezenty. Sąsiadki nawet o tym miały coś do powiedzenia – córka Andrzeja została miastową wielką panią i rzadko odwiedza rodziców. Tak, nie przyjeżdżałam bardzo często, bo studiowałam i pracowałam. A rok później poznałam Bartka, który po niedługim czasie mi się oświadczył.

No i w pewien weekend odwiedziłam rodziców nie sama, tylko z narzeczonym. Gdy usiedliśmy przy stole, okazało się, że jest za mało chleba i już chciałam pobiec do sklepu. Bartek postanowił pomóc i powiedział, że sam pójdzie na zakupy – sklep nie jest daleko, jakieś 200 metrów od mojego domu.

O tym, że do Andrzeja przyjechał przyszły zięć, wiedziała cała ulica, łącznie z naszymi plotkarami. Jak tylko go zobaczyły, zaczęły szeptać, że to chłopak z miasta, przystojny i niezbyt biedny, przyjechał samochodem i żeni się z Olką. Też coś. A córka Tereni taka jest śliczna, uczyła się zawsze tak dobrze, ale wciąż jest sama. I gdzie tu sprawiedliwość?

Najodważniejsza sąsiadka podeszła do Bartka, żeby z nim porozmawiać. Ale zaczęła go o wszystko wypytywać, a on był tym strasznie zaskoczony. Naopowiadała mu głupot o mnie i o mojej rodzinie – że jesteśmy biedni i chyba chcę wyjść za mąż, żeby żyło mi się lepiej. Że jest takim młodym i przystojnym mężczyzną i może mieć lepszą żonę – na przykład taką Jolę, córkę Teresy. Powiedziały Bartkowi tyle plotek o mnie, że teraz tylko czekały, aż ucieknie do miasta.

Ale Bartek nie dał się nabrać i sam zaczął sobie z nich żartować – że właśnie planuje przejąć dom mojego taty. Ten samochód ukradł, a w ogóle to tak naprawdę uciekł z więzienia. Kobiety otworzyły usta i zaczęły szeptać. Dopóki się nie zorientowały, co się dzieje, mój narzeczony spokojnie kupił chleb i wrócił do domu.

Potem w miasteczku huczały plotki, że wychodzę za mąż za bandytę.My tylko się z tego śmialiśmy, bo wiedzieliśmy, że tym kobietom i tak nikt już nie wierzy. Zwłaszcza po tych bajkach, jakie rozpowiadają. A z Bartka, jak się okazało, też jest niezły żartowniś.

Trending