Connect with us

Rodzina

Rodzony brat nie został chrzestnym naszego dziecka. Przestał się do mnie odzywać, kiedy powiedziałam, że rodzice kupią mi dom w naszym miasteczku. Myślałam, że brat ucieszy się kiedy powiem mu o tym domu, bo on ma gdzie mieszkać, ale byłam w błędzie – Olek zerwał kontakty i ze mną, i z rodzicami.

Byłam w ciąży z bliźniakami i myślałam, że mój brat będzie ojcem chrzestnym jednego z nich, o trzymanie do chrztu drugiego dziecka poprosiłam kolegę. Kolega zgodził się bardzo chętnie, a brat odmówił. Olek przestał w ogóle się do mnie odzywać. Nie odpowiada na wiadomości, nie odbiera telefonu, a kiedy dzwoniłam do niego z telefonu służbowego, rozmawiał niechętnie i chciał szybko zakończyć całą rozmowę.

Kiedyś byliśmy ze sobą bardzo blisko, chociaż Olek jest ode mnie dużo starszy, prawie o 15 lat. Kiedy byłam dzieckiem lubił spędzać ze mną czas, później wyjechał na studia do innego miasta i tam został. Jednak cały czas często pisał i dzwonił, rozmawiał z rodzicami, ze mną, pisaliśmy do siebie online.

Szanuję go i jestem z niego bardzo dumna, bo zrobił karierę. Cztery lata temu był u mnie na urodzinach, bardzo dobrze się bawiliśmy. Olek jest kawalerem, ma pracę, wynajmuje mieszkanie, wydaje się, że jest szczęśliwy i wszystko mu odpowiada.

A tymczasem brat zaczął się ode mnie oddalać po tym, jak powiedziałam mu, że rodzice kupują mi dom w naszym mieście. Mój mąż i ja spodziewamy się bliźniaków, a mama i tata postanowili zrobić nam taki prezent. Oczywiście jesteśmy im niesamowicie wdzięczni, mamy minimalne pensje, w naszym miasteczku nie zarabia się za wiele. Co prawda ceny domów też są znacznie niższe, nie ma co porównywać z wielkim miastem. Jednak i tak mnie i męża nie stać nas na taki wydatek, gdyby nie rodzice, nawet sobie nie wyobrażam, kiedy i czy w ogóle moglibyśmy sobie pozwolić na własny dom.

Myślałam, że brat się ucieszy, ale kiedy opowiedziałam mu o domu, zrobił się czerwony jak burak. Był zły na wszystkich, i na naszych rodziców, i na mnie. Do nich też nie dzwoni. Rodzice się martwią, nie wyobrażam sobie, jak to teraz będzie.

Mój brat jest dorosły, ma przyzwoitą pensję, pracuje, spłaca kredyt, nie mam pojęcia, dlaczego się obraził? Naszych rodziców nie stać na kupno mieszkania w dużym mieście, to oczywiste. Sam chciał tam zamieszkać, nikt go z domu go nie wyganiał. Mój mąż i ja jesteśmy przy rodzicach, spędzamy z nimi wszystkie weekendy i święta. Ja potrzebuję pomocy, jestem jego siostrą. Teraz już nie pracuję, a z bliźniakami pewnie też nie będę mogła pracować tak, jak kiedyś. Mój brat nie ma nikogo, a ja będę miała dwoje dzieci, chyba powinien to zrozumieć?

Szczerze mówiąc, w głowie mi się nie mieści, że pieniądze mogą stać się ważniejsze niż wartości rodzinne. Jak on to sobie wyobraża? Czy według niego powinnam odrzucić pomoc rodziców? Wystawić dom na sprzedaż i podzielić się z nim pieniędzmi? Tego by chciał?

Trending