Relacje
Przyjaźń była mocnym fundamentem dla miłości

Kiedy miałem iść do pierwszej klasy, przeprowadziłem się z mamą do nowego mieszkania. Kiedy mama rozpakowywała rzeczy, ja postanowiłem zejść na podwórko. Bardzo chciałem jak najszybciej poznać chłopców z tego bloku. Wziąłem piłkę i wyszedłem. Ale akurat na podwórku nikogo nie było. Trochę mnie to zasmuciło.
– Nie szkodzi, poczekam.
Poszedłem na boisko i zacząłem grać w piłkę. Nagle usłyszałem:
– Cześć! Jesteś naszym nowym sąsiadem?
Rozejrzałem się. Oboka stała chuda dziewczyna w krótkich spodenkach, podkoszulku i tenisówkach. Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, dziewczyna odezwała się:
– Poznajmy się, mam na imię Kaja.
– Mateusz, – odpowiedziałem.
– Fajnie. Pograjmy razem, – zaproponowała Kaja.
Nie miałem wyboru, więc patrząc z powątpiewaniem na nową koleżankę, zgodziłem się. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu Kaja doskonale radziła sobie z piłką. Byłem jeszcze bardziej pod wrażeniem, gdy mnie pochwaliła:
– Też dobrze grasz. Możesz dołączyć do naszej podwórkowej drużyny. Przyjdź wieczorem, przedstawię cię chłopakom.
Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Kają. Później zostaliśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Chodziliśmy razem do szkoły, razem jeździliśmy na basen, graliśmy razem z chłopakami w piłkę na podwórku i pomagaliśmy sobie nawzajem nie raz i w różnych sytuacjach. Dla mnie ta dziewczyna była niezawodnym przyjacielem, który nigdy mnie nie zawiedzie i zawsze wyciągnie pomocną dłoń.
Po maturze wyjechałem na studia do innego miasta, a Kaja została przyjęta na miejscową uczelnię. Na początku bardzo za nią tęskniłem, brakowało mi jej wsparcia, jej rad. Później wciągnęło mnie studenckie życie i stopniowo zacząłem zapominać o mojej przyjaciółce. Na trzecim roku zakochałam się w najpiękniejszej i najlepszej, jak mi się wówczas wydawało, dziewczynie. Wesoła, dowcipna, nienagannie ubrana Amelka zawsze była w centrum uwagi, miała wielu adoratorów. Byłem w siódmym niebie, kiedy wybrała właśnie mnie. Zaczęliśmy się spotykać. A im bardziej ją poznawałem, tym bardziej mi się podobała. Nie wyobrażałem sobie już bez niej życia. Powiedziała, że też mnie kocha.
Na wakacje wybieraliśmy się razem nad morze, a przed wyjazdem zaproponowałem Amelce, że przedstawię ją mamie, która zresztą bardzo się z tego ucieszyła. Widać było, że Amelka przypadła jej do gustu. Siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Nagle mama źle się poczuła. Trzeba było wezwać karetkę, zabrali ją do szpitala. Lekarze zdiagnozowali zawał serca. Oczywiście nie mogłem zostawić matki samej w takim stanie i powiedziałem o tym Amelce.
– A co z naszym wyjazdem nad morze? – zapytała.
– Będę musiał zapomnieć o morzu w tym roku, – odpowiedziałem.
Mojej dziewczynie nie spodobała się ta odpowiedź. Zdenerwowała się, zaczęła krzyczeć. Potem powiedziała, że skoro nie chcę z nią jechać, to znajdą się inni chętni, którzy zajmą moje miejsce. Wzięła swoje rzeczy i wyszła, rzucając w moją stronę obojętnie: „Żegnaj!”
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Radośnie pobiegłem je otworzyć, miałem nadzieję, że Amelka opamiętała się i wróciła. Ale w drzwiach stała Kaja. Moja wierna przyjaciółka, jak zawsze, przyszła na pomoc w trudnej sytuacji. Przez cały ten czas, kiedy mama była w szpitalu, Kaja mi pomagała. Gotowała rosół, kupowała trudno dostępne lekarstwa i spędzała godziny przy chorej. Stopniowo mama zaczęła wracać do zdrowia. A ja zacząłem się uspokajać.
– Widzisz, poradziliśmy sobie z tym problemem. Twoja mama jeszcze zatańczy na twoim weselu, – powiedziała Kaja z uśmiechem.
Popatrzyłem na nią i nasze spojrzenia się spotkały. Wielkie brązowe oczy wpatrywały się we mnie, były pełne ciepła, czułości i oddania. Nagle jakby trafił we mnie piorun: „O rany, co za głupek ze mnie. Szukałem szczęścia gdzie indziej, a ono było tuż obok.” Nie mogłem oderwać od niej oczu. Potem delikatnie przytuliłem Kaję do piersi, oparła głowę na moim ramieniu. Od tego czasu już się nie rozstaliśmy.

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki